piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 6

Hope

Get Up! Czas do szkoły!

Jęknęłam żałośnie słysząc irytujący dźwięk jaki wydawał w tym momencie budzik. Z każdą sekundą miałam coraz to większą ochotę, by rozwalić owy przedmiot oraz zamordować z premedytacją osobę, która go wcześniej ustawiła.
- Izzy do cholery! - wrzasnęłam z zamkniętymi oczami poirytowana. - Rusz się i wyłącz to żelastwo! - dodałam. Brak jakiejkolwiek odpowiedzi. Zakryłam zirytowana twarz kołdrą, jednak po dłuższej chwili okazało się to złym pomysłem; brakowało mi czegoś. Czegoś, tak ważnego.. Hmm.. Tlenu!
Usiadłam gwałtownie zrzucając z siebie materiał i wzięłam głęboki wdech. Przetarłam leniwie oczy i rozciągnęłam się, wtedy moją uwagę przykuło puste łóżko mojej siostry.
- Um, Izzy? - mruknęłam zdziwiona. Czyżby już wstała?
Wolnym i niepewnym krokiem podeszłam do jej łóżka. Kołdra była w połowie na ziemi, a wraz z poduszką na podłodze leży...
- Izzy! - wrzasnęłam na cały głos, może teraz się obudzi? Jednak: nie. Dziewczyna jedynie przewróciła się na drugi bok i mamrocząc pod nosem przytuliła mocniej swojego pluszowego niedźwiadka.
Rany, ona to ma kamienny sen.
Pstryknęłam palcami na znak, że wpadłam na genialny pomysł i w ułamku sekundy w moich dłoniach znalazł się klakson - używany zazwyczaj na meczach w bejsbolu. Zamknęłam oczy i starałam się zasłonić uszy, by nie ucierpieć na tym za bardzo i wdusiłam biały przycisk. Przeciągły huk został skierowany w stronę mojej siostry, która niczym oparzona podskoczyła.
- AAAAA! - pisnęła przerażona na co ja zaśmiałam się cicho. Odłożyłam na ziemię swoją broń i swój wzrok utkwiłam w niebieskookiej. Spojrzałam na nią i myślałam, że popłaczę się ze śmiechu.
Jej blond włosy pokręciły się i napuszyły, tworząc przy tym niezłe arcydzieło.
- Izzy Szopanagłowie Anderson. - parsknęłam się po czym wybuchnęłam śmiechem.
- Co? - mruknęła moja pół śpiąca siostra unosząc jedną brew ku górze po czym ziewnęła, chyba nie zorientowała się o co mi chodzi. Trzymałam się za brzuch podczas gdy moja siostra patrzyła przerażona w swoje odbicie w lustrze.
- Chciałaś upodobnić się do Stylesa? - dodałam rozbawiona.
Blondynka pisnęła przerażona, a ja poczułam jak moje uszy cierpią. Ał!

~*~

Siedziałyśmy właśnie w aucie, w drodze do szkoły. Izzy siedziała z miną zawodowego mordercy i krzyżowała ręce na piersiach, a ja? W dalszym ciągu nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Spojrzałam na nią z przepraszającą miną, jednak gdy właśnie chciałam się odezwać - odezwała się i nasza mama, oznajmiając, że jesteśmy pod szkołą i mamy ruszyć tyłki. Pożegnałyśmy się i wolnym krokiem udałyśmy się do liceum.

Podczas gdy ja starałam się wytłumaczyć mojej tępej siostrze jedno z zadań, ona walnęła głową o ławkę.
- Chyba nigdy tego nie pojmę. - mruknęła z niesmakiem. Wywróciłam jedynie oczami słysząc jej słowa. Reszta lekcji upłynęła podobnie, aż do dzwonka.
- Teraz wf? - zapytała Izzy poprawiając pasek od torby.
- Teraz wf. - odparłam zniesmaczona. WF nie należy do moich ulubionych lekcji, szczególnie, że tą, jedynie TĄ, lekcję mam razem z klasą w której znajduje się Caroline. Na samą myśl przeszły mnie dreszcze. Poprowadziłam Izzy do naszej szatni i razem z innymi uczennicami zaczęłyśmy się przebierać w odpowiednie stroje.

Poprawiałam właśnie włosy, które spięłam w kucyka i weszłam na salę, a za mną Izzy, pogrążona w rozmowie z jakąś inną dziewczyną. Spojrzałam na boisko; została na nim wywieszona i założona siatka do gdy w siatkówkę. Jęknęłam i spojrzałam w górę. Za co. - burknęłam cicho i ponownie skupiłam swój wzrok na siatce. Wtedy zauważyłam piłkę, która leciała z dużą prędkością w stronę Isabelli. A kto ją rzucił?
Nikt inny jak.. Styles.
- Izzy! - wrzasnęłam, chcąc uchronić siostrę przed ciosem z piłki. Na szczęście w samą porę zrobiła unik. Gorzej dla rzucającego; Izzy się wkurzyła. Blondynka wzięła piłkę i podeszła do linii siatki, która odcinała jedną połowę boiska od drugiej. Na równiej odległości od siatki, lecz po drugiej stronie boiska stał i Harry, równie wściekły z niezadowolonym wyrazem twarzy.
Gdyby nie siatka, to dzieliło by ich może z 40 centymetrów. Patrzyli na siebie groźnie. Oboje już chcieli na siebie nawzajem nawrzeszczeć; wtedy dziewczyna chciała z całej siły cisnąć tą piłką w kędzierzawego, jednak przeszkodził im nauczyciel, który wreszcie zaczął lekcje. Parsknęli na siebie i zajęli swoje miejsca w drużynach, a ja na ławce rezerwowych, dlatego też mogłam z zaciekawieniem przyglądać się zaistniałej sytuacji: Podczas całego meczu nie obyło się bez kpiących komentarzy z ust naszej parki oraz piłki, która to miała trafić w Izzy, a to w Harry'ego. Nie mają innych zajęć? Wywróciłam oczami podpierając twarz w dłoniach.
Reszta lekcji minęła równie nudno. Isabella okazała się być tylko świetną siatkarką.

- Wiesz, ja muszę jeszcze coś załatwić. Zobaczymy się w domu, dobrze? - mruknęłam i wolno odwróciłam głowę w stronę siostry kiedy opuściłyśmy wreszcie szatnię.

Izzy


- Okey. - zdążyłam powiedzieć nim moja siostra się zmyła. Nie rozumiałam jej ucieczek, zniknięć i wybuchów. Sama może byłam tego dnia w nie najlepszym humorze, ale nie dawałam nogi ze szkoły. Postanowiłam podpytać na angielskim Nialla. Miałam nadzieję, że może on chociaż trochę mi pomoże. 
- Niall? -  zagadałam do blondyna, który siedział obok mnie równie znudzony lekcją.
- Co tam Izzy? - zapytał takim tonem jakby przez cały czas czekał, aż się odezwę. 
- Bo widzisz, jest taka sprawa. Chodzi o Hope. Znika, nic nie mówi, a wczoraj, przed naszą kozą, jakaś Caroline, Harry i jeszcze jakaś czwórka wręcz ją katowali. Co się dzieje bo od tej mojej siostrzyczki to ja nic nie wyciągnę...
- No widzisz. Hope jeszcze w gimnazjum wyrobiła sobie dość niekorzystną opinię.
- Mianowicie? - ponagliłam go.
- No to chodzi o to, że podpadła Carli, a ona jest strasznie mściwa. Zrobisz dla niej coś miłego to raz dwa zapomni, a najmniejszy błąd będzie Ci wypominać do końca życia. 
- To pewnie mam już nieźle przesrane. - zaśmiałam się pod nosem.
- Co Ty jej już zrobiłaś?! - blondyn wytrzeszczył na mnie te swoje niebieskie paczadła. 
- Hm. Prawie przywaliłam jej w ryja, ale dostał Harry, który prawdopodobnie jest jej chłopakiem, którego potem jeszcze oplułam. - liczyłam sobie na palcach moje "grzeszki"
- Dziewczyno! Idziesz jak burza! - myślałam, że Niall zaraz wstanie z miejsca.
- Co się tam dzieje?! - nauczycielka spojrzała na nas spod swoich wielkich okularów. - Panie Horan. Mało panu siedzenia w kozie w tym semestrze?
- Przepraszam, prze pani. - mój towarzysz skulił się, a ja tylko zachichotałam. Przez resztę lekcji siedzieliśmy już cicho.

Po powrocie ze szkoły miałam nadzieję, że zastam Hope w domu. Nie myliłam się. Moja siostra siedziała z rodzicami w kuchni i prowadziła żywą rozmowę. Oni jej pozwalają na takie wagary?! Kurwa, ja też ta chce!
- O! Jesteś Izzy. - powitał mnie ojciec. - Tak myśleliśmy, że może byście się wybrały na zakupy. Co Ty na to?
- Jasne! - klasnęłam w dłonie. Łażenie po sklepach, tego mi było trzeba.

Nie minęły jakieś dwie godziny, a my z Hope zaliczyłyśmy już chyba wszystkie sklepy.  Zmęczone udałyśmy się do jednej z kawiarni. Nigdy bym nie powiedziała, ze będę miała siostrę i że będę się z nią tak świetnie dogadywać! Miałyśmy podobne gusta, słuchałyśmy podobnej muzyki. Jedyna rzecz to to, że ona była mądra, a ja czułam się przy niej jak typowy pustak.
- Mamy tego trochę. - zaśmiała się brunetka przyglądając się naszym torbom z zakupami
- Nom. Ale zawsze tak kończą się zakupy ze mną. Muszę wypakować dokładnie moja walizkę bo połowa rzeczy się tam jeszcze wala. - westchnęłam mieszając swoja Latte.
- To to jeszcze nie wszystko?! Tyle tego masz... rany...
- No widzisz. - wyszczerzyłam się do niej.
- Oho! Elita idzie.. - Hopey automatycznie skuliła się na siedzeniu i gdyby tylko mogła to wlazłaby pod ten stół.
- No i ? Będziesz się nimi przejmować? To, że Caroline Cię nie lubi, nie znaczy, że masz się chować na każdym kroku! Masz mnie, a jak już pewnie zauważyłaś, ze mną równie jak z nią, nie ma żartów.
- To zdążyłam zauważyć. - uśmiechnęła się blado. - Ale nie zawsze będziesz przy mnie, a ona na domiar złego jest ze mną na większości zajęć, a Ty, nie. - westchnęłam ciężko.
- Wiesz, ja przejdę się jeszcze do tego butiku z tą superową apaszką.
- Jednak się zdecydowałaś? - pokiwałam tylko głową z wielkim bananem na twarzy. 
Wyszłam z kawiarenki  i ruszyłam w stronę sklepu. Po drodze musiałam się jednak na jednego z członków "elity" jak to nazywała ich Hope. 
- Sorki, wybacz. - przeprosiłam chłopaka, na którego wpadłam. Zadarłam głowę i ujrzałam przystojnego Mulata o kruczoczarnych włosach. 
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się do mnie i odsunął. - Jestem Zayn. A Ty pewnie jesteś Izzy.
- Moje imię jest aż tak popularne? - zaśmiałam się ściskając wystawioną przez chłopaka dłoń. 
- No w ostatnim czasie jest one wręcz nadużywane przez Carli. - pokręciłam tylko krytycznie głową. - Nie przejmuj się nią. Ona jest cięta tylko na Twoją siostrę. 
- Ale ja nie pozwolę obrażać Hope. - odsunęłam się gwałtownie od Zayna.
- Przepraszam. Nie chciałem Cię tym urazić. Nie chcę, aby nasza znajomość zaczynała się od kłótni. Bo liczę, że będzie to bardzo miła znajomość. - uśmiechnął się do mnie w dość dziwny sposób. Nie wiedząc co zrobić po prostu sama się uśmiechnęłam. 
- Wiesz, będę się już zbierać. Do zobaczenia w szkole! - machnął mi jeszcze ręką na pożegnanie, a ja szybkim krokiem ruszyłam do butiku.

- Serio? Ja się pytam: serio?! - Hope wyjmowała kolejne moje rzeczy złożone w drobną kosteczkę. 
- No tak! Wiesz ile ja się namęczyłam, żeby to poskładać! 
- A niby gdzie my to poskładamy? - wybuchnęłam śmiechem. Szybko jednak pozbierałam się i zaczęłam chować ubrania do szafy. Gdy jednak odwróciłam się, moje oczy przeżyły szok. Hope, ta niesforna brunetka, kozłowała moją piłkę do nogi. Sama nie wiem po jaką cholerę ją wzięłam, ale jak widać przydała się mojej siostrzyczce.
- Co Ty robisz? - zapytałam, wyrywając ja tym samym z piłkarskiego transu.
- Gram. - Hopey wyszczerzyła do mnie swoje białe ząbki.
Odkryłam jej talent!

~jeśli przeczytałaś/eś zostaw komentarz~
_____________________________
P: Tak! Oto kolejny rozdział za nami! Co teraz? Co będzie dalej? Musicie poczekać na kolejny rozdział i mam nadzieję, że nadal będziecie śledzić tę zabawną historię. :) Kocham. xx
W: Uff... część napisana w pół godziny xD Jak wam się podoba? Pojawił się Zenek haha ^.^ Widziałam ostatnio jedną Niasella Shipper heh. No nic, nie będę przeciągać. Mam nadzieję, że wam się spodobał rozdział ;) Do następnego xx

P: Psst. 
Czy ktokolwiek, 
prócz mnie jeszcze uważa, że 
Izzy i Niall tworzyliby idealną parę?
Haha. xx

3 komentarze:

  1. Ja uważam, że Niall i Izzy byliby idealną parą <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku uwielbiam tego bloga i tez tak uważam <3 <3 <3 ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Zauważyłam, że Harry i Izzy za sobą delikatnie mówiąc nie przepadają, ale "Kto się czubi, ten się lubi" Co do Nialla wolałabym żeby był z Hope <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo