niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 19

2 komentarze:

Hope


W końcu, po odstawieniu rodzinnej szopki, mogłyśmy z siostrą odpocząć. A raczej spotkać się z przyjaciółmi. W weekend zaraz po świętach, spotkaliśmy się wszyscy w domu Nialla, bo jego rodzice polecieli do Irlandii w rodzinne strony. W krótkim czasie znalazłyśmy się już z siostrą pod drzwiami blondyna, gdzie moment później zostałyśmy zaproszone gościnnie do środka. Drzwi otworzył nam nikt inny jak Niall, który powitał nas z wesołym uśmiechem. Gdy przekroczyłyśmy już próg domu Irlandczyka, on sam zamknął drzwi, po czym zdjął mi kurtkę i odwiesił ją na wieszak, tak samo z Izzy. Przytulili się krótko na powitanie, po czym moja siostra poszła do reszty grupki naszych przyjaciół, którzy zasiedli w salonie.
- Tęskniłeś? - zachichotałam cicho, przy czym się przytuliłam do niego. Chłopak odwzajemnił uścisk i pogładził mnie dłonią po plecach z uśmiechem.
- Nawet nie wiesz jak. - również zachichotał cicho. Wolno mnie puścił i również dołączyliśmy do reszty naszego towarzystwa, która zasiadła w salonie. Na mojej twarzy szybko zagościł ciepły uśmiech, kiedy zostałam równie ciepło przywitana przez wszystkich. W sumie... Naprawdę się ucieszyłam, że mnie również zaproszono. Usiałam wraz z Horanem na kanapie. Tuż obok mnie po lewej siedziała El, a po prawej oczywiście Niall. Po skosie do nas, siedziała Izzy, która swoją drogą była nieco nieswoja; a obok niej Louis. W naszym towarzystwie był jeszcze Harry i Liam, którzy chwilowo gdzieś wsiąknęli; oraz Callum. Ten ostatni siedział po lewej na fotelu i był zajęty rozmową z Eleanor. Odwróciłam od nich wzrok, kiedy tylko usłyszałam jak ktoś wchodzi do salonu. Tym kimś okazał być się Liam niosący w dłoniach cztery kolorowe kubki, wypełnione gorącą czekoladą, a za zaraz za nim szedł Styles trzymający dość sporą miskę z piankami (by wrzucić je do gorącej czekolady) i innymi słodkościami typu pierniki. Irlandczyk wziął swój kubek oraz i ten dla mnie. Ze śmiechem odebrałam swój gorący napój i upiłam łyk, po czym z chichotem zajęliśmy się wszyscy rozmową.
Po jakimś czasie zaczęliśmy śpiewać nieświadomie śpiewać przy kolędach. Nie zauważyłam nawet kiedy w rękach Nialla pojawiła się gitara, a melodia sama zaczęła się tworzyć. Chwilowo oparłam się o ramię blondyna, a uśmiech oczywiście nie schodził mi z pyszczka. Przymknęłam na kilka sekund oczy, ciesząc się chwilą i naszym spokojnym towarzystwem. W pewnym momencie usłyszałam jak melodia ucichła, a mój chłopak odłożył instrument gdzieś obok. Horan objął mnie ramieniem i posłał mi przy tym ciepły uśmiech - co oczywiście odwzajemniłam. Miła, ciepła, domowa atmosferka.
Przydałoby sie lekkie ochłodzenie, nie? W końcu jednak ktoś zaproponował, żebyśmy wszyscy wyszli na taras; późna pora sprawiła, że na ciemnym niebie pojawiły się gwiazdy, a cisza i spokój jedynie oddawały uroku atmosferce. El wstała i skinęła głową w stronę tarasu, tym samym dając znak, że będzie czekać na zewnątrz. Razem za nią wstali również Liam, Harry, oraz reszta. Zanim wyszli cos jeszcze spostrzegłam niz zdążyli wyjść. Zobaczyłam jak Niall i Harry uśmiechnęli się do siebie jakby odpowiadając na jakieś swoje nieme pytanie. Nie przyłożyłam jednak do tego większej uwagi i skupiłam się na wychodzącej z salonu dziewczynie Louisa. "Będziemy na zewnątrz" usłyszałam od kogoś, prawdopodobnie od Eleanor. Odwróciłam się w stronę Horana, kiedy juz zauważyłam, że zostaliśmy sami.
- Zaraz wrócę. - zakomunikowałam i ruszyłam w stronę głównego wyjścia, a dokładniej na sam tamten korytarz.
- Zaczekaj. - powiedział, chwytając mnie za dłoń i przytrzymując w miejscu. Staliśmy akurat przy futrynie do wyjścia na korytarz. Juz chciałam cos powiedzieć, ale chłopak odwrócił moją uwagę: popatrzył w coś nad nami, przy czym zmarszczył lekko brwi, prawdopodobnie zdziwiony, więc postąpiłam podobnie i podniosłam wzrok na rzecz nad nami. Czegoś brakowało, czyż to nie jest jemioła?
- Tobie też się wydaje, że stoimy pod jemiołą? - zachichotałam cicho. Spoglądając na chłopaka.
- Tego tu nie było! - zaśmiał się, a nasz wzrok się spotkał.
- Hej! To ty tu w końcu mieszkasz. - zaśmiałam się cicho. - Nie wiesz co masz we własnym domu?
Niall się również cicho zaśmiał.
- Nie w tym rzecz. - posłał mi uśmiech, nadal będąc rozbawionym. - Po prostu pamiętałbym, gdzie wieszam takie dekoracje. - A to nie jakaś tradycja? - dodał, odbiegając nieco od tematu.
- Cóż... Tradycje trzeba szanować, nie? - dodałam z rozbawieniem, przybliżając się do niego odrobinę.
- Myślę, że to jakiś znak. - również zachichotał. - Racja, tradycje są ważne. - dodał również z rozbawieniem. Również się do mnie przybliżył, na tyle, że mogłam poczuć jego oddech. - Nawet bardzo.
Dzieliła nas zaledwie mała odległość, kilkanaście centymetrów.
- Mniej gadania, więcej całowania! - usłyszeliśmy praktycznie nad sobą czyjś rozbawiony głos połączony z czyimś śmiechem. Odskoczyliśmy od siebie przestraszeni, po czym oboje spojrzeliśmy skąd dobiegł owy głos. Gdy tylko zobaczyłam, że to Lilo, stoją na schodach nad praktycznie nad nami. Dopiero teraz zauważyliśmy z chłopakiem, że jemioła wisi na sznurku, który trzyma Louis. Zaśmialiśmy się wszyscy. Nie chcąc marnować więcej czasu, przyciągnęłam dość niespodziewanie Horana za koszulę do siebie i złączyłam nasze usta.
Kto prócz mnie tak lubi święta? x

Isabella

Przez cały czas naszego spotkania obserwowałam Calluma siedzącego naprzeciwko mnie. Od dnia po balu nie rozmawialiśmy ze sobą. Miałam wyrzuty sumienia, w końcu to mój najlepszy przyjaciel... W sumie miałam jeszcze Amber, ale ona została w Manchester i nawet nie raczyła do mnie zadzwonić.Mniejsza o to. Chciałam pogadać z Callumem! Ale jak, skoro był na mnie obrażony?
- Co Ty jakaś taka nie w sosie? - szturchnął mnie w łokieć Louis. Spojrzałam na niego i posłałam mu blady uśmiech. Nawet dobrze nie wiedziałam o czym była rozmowa.
- Wszystko okey... - wymamrotałam odwracając wzrok w kierunku drzwi, które były za mną. Teraz albo nigdy. Odwróciłam się znowu w stronę Underwooda. - Callum, możemy pogadać? - Okey, nie ma to jak bać się mówić do własnego przyjaciela...
- Ym... Okey. - chłopak wstał. Poszłam w jego ślady i udaliśmy się w kierunku drzwi. Zeszliśmy na dół, do salonu. Usiadłam na oparciu kanapy i zapatrzyłam w swoje dłonie. Nie potrafiłam wykrztusić słowa, choć normalnie mogłabym powiedzieć mu nawet największą głupotę. - Więc dlaczego mnie tu ściąnęłaś?  - Ten głos... Zawsze go używał gdy był zaciekawiony i coś podejrzewał.
- Dobrze mnie znasz... Nie chciałam wtedy tak zareagować. Nie panowałam nad sobą. Ostatnio dzieje się ze mną coś dziwnego. Sama nie wiem już co jest nie tak.
- Ale do czego tym zmierzasz? - Stanął naprzeciwko mnie i spojrzał z góry. Nie lubię takich sytuacji dlatego wstałam.
- Callum, Ty wiesz... Wiesz, że mi to przez usta nie przejdzie. - Tak, nie potrafię powiedzieć "przepraszam". Przez całe życie użyłam tego słowa maksymalnie pięć razy. 
- Wiem. Niestety wiem. - Uśmiechnął się do mnie najpiękniej jak tylko potrafił. - Więc postanawiam, że okażę Ci łaskę. Wybaczam Ci Isabello. - Pisnęłam z radości i rzuciłam się mu na szyję. 
- Kocham ten Twój oficjalny ton. - Wyszeptałam mu do ucha. Nigdy bym nie powiedziała, że będę się aż tak cieszyć. 
- Nie przeszkadzam wam w niczym? - W progu stanął Louis. Spojrzałam na niego znacząco i odsunęłam się od Underwooda. 
- Masz jakieś brudne myśli, Tomlinson? - Zaśmiał się Callum. 
- Och, nie przesadzajcie. Jesteśmy prawie dorośli więc nie musicie kłamać.
- Ostatnio pokłóciłam się z Callumem, a teraz się pogodziliśmy. Czy taka odpowiedź Cię satysfakcjonuje? - Uśmiechnęłam się firmowo, a Louis jeszcze szerzej.
- Czyli będzie jakiś seks na zgodę? - Poruszył figlarnie brwiami. 
- Wal się! - Syknęłam w jego stronę i poszłam na górę. Na schodach usłyszałam jak śmieją się i przybijają sobie piątkę.
Gdy wróciłam do pokoju Horana było dziwnie pusto. Stałam sama w dużej sypialni i niezbyt wiedziałam co się dzieje. Gdzie wszystkich wywiało? 
- o, Izzy.Ty nie na doke?- usłyszałam za sobą głos Harry'ego. Odwróciłam się i pokręciłam przecząco głową. 
- Jak widać. Nie wiem co mi dzisiaj jest. Chodzę jak w jakimś amoku. Nie czaję co się wokół mnie dzieje. Niedobrze mi. - wymamrotałam te słowa i przytuliłam się do niego. Chłopak odwzajemnił mój uścisk i zaczął głaskać dłonią moje plecy.
- Może jesteś w ciąży? - odsunęłam się od niego jak poparzona. 
- Nie psuj chwili, Styles. - Przytuliłam go znowu. Staliśmy tak przez chwilę. Wolałam żeby mnie nie puszczał bo tak mi się kręciło w głowie, że nie jestem pewna czy utrzymałabym się sama na nogach. Dodatkowo jego perfumy... Rany, były tak intensywne a zarazem delikatnie idealne, że aż miałam ochotę zamruczeć z przyjemności samego wąchania.
- Izzy?
- Hm...? - Kędzierzawy odsunął mnie od siebie i złapał za moje dłonie. Nie dość, że czułam się dziwnie i niedobrze, to jeszcze wprowadził mnie tym w zakłopotanie. Harry przez chwilę przyglądał się mojej twarzy po czym stwierdził:
- Może lepiej sobie usiądź. Nie wyglądasz zbyt wyraźnie. - Poprowadził mnie w stronę łóżka Nialla i pozwolił mi usiąść. Sam przykucnął naprzeciwko mnie i spojrzał mi w oczy. - Wiem,  że nie dałem Ci prezentu świątecznego. - Nawet o tym zapomniałam... - Ale nie myśl, że nic nie mam - Uśmiechnął się szeroko i sięgnął ręką do tylnej kieszeni spodni. Zaciekawiona wychyliłam głowę na jego plecy, ale on tylko pstryknął mnie w nos żebym nie podglądała. Przewróciłam tylko oczami i podwinęłam nogi by usiąść po turecku. - Proszę. - Hazz podał mi kartkę ze zdjęciem i opisem jakiegoś hotelu w górach. 
- Co to jest? - Spytałam po przeczytaniu pierwszych kilku zdań.
- To hotel mojej ciotki. Załatwiłem nam taki mały wypadek na Sylwestra w góry.- podniósł się po czym usiadł podobnie obok mnie.
- Nam?- Uniosłam brew. 
- Ty, ja, Hope i Niall. - Nie powiem, ulżyło mi na wieść, że moja siostra i Nialler też by jechali. - Niall chyba właśnie też daje teraz Hope tą kartkę. - Styles puścił mi oczko.
- Ale... - Miałam tyle pytań, a sama nie wiedziałam, od jakiego zacząć. - Jak?!
- Oj jeśli chodzi o rodziców to się nie przejmuj. Wszystko załatwiłem z ciocią, pokoju wyżywienie i te inne duperele. Pojechać to pojedziemy moim autem. W sumie co rok tak jeżdżę. - Wyjaśnił Harry. 
- Aha... - Pokiwałam głową z lekko uchylonymi ustami. Musiałam wyglądać komicznie ponieważ mój towarzysz zaczął się śmiać zakrywając przy tym usta dłonią,a drugą podniósł mój podbródek tak, abym nie siedziała tak z otwartą gębą. Czyli wyjazd na Sylwestra, tak? I to w dodatku że Stylesem? Szykuje się coś ciekawego...


_______________________________
L.Princess: Kto dotrwał do tego momentu ten komentuje i uśmiech na naszych pyszczkach wywołuje!
Dobrze, a teraz bardziej na temat: Mamy nadzieję, że rozdział mimo spooorego opóźnienia (tak, tak, tak moja wina) wam się podobał. <3
Jak myślicie, co czeka siostry w najbliższym czasie? 
Czy Izzy przyjmie propozycję Hazzy na wspólny wyjazd we czwórkę? :D Szykuje się niezła zabawa. xD
Vicky: Rozdziały  miały być co 10 dni, a nie co miesiąc... Wiemy i jest nam z tego powodu strasznie przykro
mamy jednak nadzieję, że nam wybaczycie :>
I jak? Ciekawi wyjazdu naszej czwóreczki?
Pozdrowionka xx
Szablon by
InginiaXoXo