niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 9

6 komentarzy:

Isabella

- Kim tak właściwie jest ten Callum?- moje liczenie owiec przerwał cichy głos Hope. Ona najwyraźniej też nie mogła spać.
- To mój przyjaciel. Zaufany przyjaciel. Znam go od najmłodszych lat. Nasze mamy wspólnie odprowadzały nas do podstawówki.
- A Ty i on kiedyś, coś? - szeptała odwracając głowę w moją stronę.
- Coś Ty! - parsknęłam śmiechem. - Ja i Callum?! Nigdy w życiu. W gimnazjum chodziły nawet plotki, że jest gejem!
- Co?! - Hope usiadła na swoim łóżku i wytrzeszczyła na mnie swoje oczy.
- No tak. W gimnazjum wszystkich posądzano o bycie homo. - zachichotałam i również usiadłam.
- To ciekawie miałaś w szkole...
- W sumie to tak. Ale tam brakowało mi czegoś co mam tu.
- Mianowicie? - Hopey spojrzała na mnie bystro.
- Wrogów! W Manchester wszyscy mnie lubili i nawet jak im dopiekałam to i tak byli dla mnie mili. A tu? Ta rywalizacja, docinki, riposty... Kurde, tego mi było trzeba.- zmęczona swoją wypowiedzią znów opadłam na poduszkę.
Moja siostra nie powiedziała nic. Pokręciła tylko głową i również się położyła.

~*~

Okazało się, że Callum będzie chodził do tego samego liceum co ja i Hope. Niestety, Underwood trafił do klasy mojej siostry.
Na angielskim, który był moją pierwszą lekcją, nie było Nialla. Pewnie zaspał znowu... W sumie to może i dobrze, że go nie było. Poprzedniego dnia zachowywał się wobec mnie dość dziwnie. Zaczął się do mnie podwalać? Hah, dobrze, że mój "chłopak" tego nie widział... Zayn pilnował mnie na każdym kroku i non-stop do mnie pisał, dlatego gdy tylko mój telefon znów zawibrował myślałam że wyjde z siebie. Na moje szczęście Mulata miało nie być dzisiaj w szkole. Malik jest naprawde wspaniałym facetem, ale zaczynałam mieć go powoli dość. Na treningach mam tylko spokój bo wtedy ma jakieś swoje kółka zainteresowań czy coś. Niestety na siatce zamiast Zayna jest Harry... Czy wszyscy chłopacy się na mnie w tej szkole uwzieli?!
- Patrz jak łazisz! - jak zawsze miła dla wszystkich Caroline warknęła ba mnie z wyższością. - Nie wiem gdzie się taka niemota jak Ty wychowała...
- A ja nie wiem gdzie się wychowała taka wredna małpa jak Ty! - starałam się nie przeklinać w szkole, bo po wpadce na schodach nie miałam ochoty znów zwiedzać kozę.
- Uważaj co mówisz, kurduplu! - Carli, która z brązowej suki przefarbowała się na blond sukę, popchnęła mnie przez co wylądowałam na tyłku na zimnej posadzce. Po tym dumnym krokiem odeszła.
- Hej, nic Ci nie jest, Izzy? - usłyszałam nad sobą znajomy i niezbyt lubiany głos. Podniosłam głowę. No tak, Harry.
- Nie, wszystko okey. Twoja dziewczyna zaproponowała mi tylko odpoczynek za podłodze. - uśmiechnęłam się sztucznie i zaczęłam się pomału zbierać. Miałam biologię, na którą mimo wszystko nie chciałam się spóźnić.
- Daj, pomogę Ci. - loczek kucnął obok mnie i zebrał kilka zeszytów, którym udało się wypaść z mojej torby w trakcie upadku. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Nie śmiał się, ani mi nie docinał. Po prostu pomógł. - To chyba wszystko. - uśmiechnął się do mnie podając mi moje rzeczy kiedy stałam już na nogach. - A nie, czekaj! - zarówno on jak i ja zauważyliśmy jeszcze jeden zeszyt, w sumie taki mój notatnik. W tym samym czasie schyliliśmy się po notes przez co nasze dłonie się spotkały. Wspólnie podnieśliśmy zeszyt. Lekko speszona schowałam notatnik do torebki.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się i już czułam,  że się czerwienię.
- Spoko. Nie ma problemu. - Harry chyba też poczuł się niezręcznie co można było wyczuć po dukaniu krótkich zdań. -A na przyszłość uważaj na Carli. Sama widzisz jaka jest...
- Izzy! Wszędzie Cię szukam! - usłyszałam doskonale znany mi głos.
- Callum! - odwróciłam się z szerokim uśmiechem. Jestem uratowana! - I jak Ci się tu podoba?
- To narazie. - cichy głos Stylesa dobiegł do moich uszu, a kiedy się odwróciłam, kędzierzawego już nie było.
- Powiem Ci, że tu jest super. Nie ma porównania z tamtym liceum. Ale jestem na Ciebie obrażony. - Blondyn naburmuszył się. Wiedziałam, że blefuje, on nie potrafiłby się na mnie obrazić.
- Na mnie? A o co tym razem?
- Miałaś mnie oprowadzić. Już Cię tak skleroza wzięła?
- Ach, wybacz. Teraz nie mogę. Mam biologię na drugim końcu szkoły więc można przyjąć, że już jestem spóźniona.
- Teraz to nie trzeba, Hope mnie oprowadziła.
- Co?! - wytrzeszczyłam szeroko oczy.
- No tak. A ten Twój chłopak, Zayn, jest jakiś dziwny. - uniosłam brew - Ale dzisiaj Cię odwiedzam więc Ci wszystko wytłumaczę.
- Okey. - uśmiechnęłam się blado. - Muszę lecieć. Widzimy się po drugiej przed szkołą. Pa!
Pobiegłam na lekcje.

~*~

- To co oglądamy? - zapytałam podchodząc do półki z płytami.
- A co polecasz? - Callum rozsiadł się na kanapie i patrzył na mnie z tym swoim figlarnym uśmieszkiem Ten człowiek potrafi się naprawdę szybko zaklimatyzować.
- "Drogę bez powrotu" polecam. - wtrąciła Hope, która akurat szła do kuchni.
- Mi pasuje. - stwierdził mój przyjaciel.
- Mi w sumie też. - odszukałam odpowiedniej płyty i podeszłam do DVD. Był piątek dlatego mogliśmy sobie pozwolić na seans. - A Ty, Hope, obejrzysz z nami?
- W sumie... czemu nie. - uśmiechnęła się. - To zrobię popcorn!
Po dwudziestu minutach oglądaliśmy już film. Za oknem zrobiło się już ciemno dlatego klimat sprzyjał oglądaniu horrorów. Nie bałam się takich filmów, Hopey i Callum chyba też nie.

Dochodziła 22, połowa filmu, a mnie ogarnęła silna senność. Oparłam więc głowę o ramie blondyna i pozwoliłam Morfeuszowi zabrać mnie do swojej krainy.

Hope

Przykryłam się kocem i ziewnęłam przeciągle układając się wygodniej na fotelu. Film, mimo, że jeden z moich ulubionych - szybko mnie znudził. Przetarłam leniwie oczy przy czym sprawdziłam godzinę na iPhonie. Rany, to już wpół do pierwszej? Wypuściłam głośno powietrze. Znów przetarłam oczy i się rozejrzałam. Izzy w dalszym ciągu spała, jak zabita można byłoby powiedzieć, a Callum natomiast przeciągnął się leniwie. Wstałam i owinięta kocem poczłapałam do kuchni. Wzięłam łyk wody i biorąc szklankę, wyszłam jedynie do framugi drzwi. Z zaciekawieniem zaczęłam się przyglądać naszej parce przyjaciół. Izzy za pewnie nawet nie chciałaby się teraz budzić. Dlaczego tak uważam? Otóż, Callum trzymał ją na rękach i niósł jak pannę młodą, podczas gdy niczego nieświadoma Isabella spała i chrapała w najlepsze. Kto jeszcze ze mną shippuje Cazzy? Zachichotałam cicho opierając się o framugę, w końcu mój wzrok spotkał się ze wzrokiem ciemnego blondyna.
- Gdzie macie pokój? - uśmiechnął się lekko i spojrzał na śpiącą <czyt. chrapiącą> królewnę, którą musiał zanieść.
- Na górze. - szepnęłam odwzajemniając uśmiech. Chłopak skinął lekko głową i nie tracąc więcej czasu powędrował na schody. Pokręciłam lekko głową nadal się uśmiechając.
Ciekawe czy Niall też mnie kiedyś tak zaniesie? Kto wie.

~ Następnego Dnia ~

Muszę znaleźć Calluma, on będzie wiedział dużo o Izzy, dużo więcej niż ktokolwiek inny, prawda? Nie mam innego punktu zaczepienia, więc tylko on może mi nieco opowiedzieć o mojej siostrze. W końcu.. Sama jej nie znam do końca. Nasza ostatnia lekcja się skończyła dobre dziesięć minut temu.
Znalazłam go na końcu korytarza, żegnał się właśnie z kumplami.
- Hej! Callum! - zawołałam i pokiwałam lekko ręką. Underwood skinął do mnie głową uśmiechając się przy tym. Uznałam to za dobry moment.
- Hejka Hopey, co tam? - powiedział od razu gdy podeszłam do niego. Chciałam właśnie mu wyjaśnić po co mu zawracam właśnie głowę, gdy niespodziewanie mnie przytulił. Nie powiem, miły gest, który strasznie mi się podoba.
- Możemy pogadać? - wydusiłam z siebie po chwili, uśmiechnęłam się lekko.
- Pewnie, teraz? -
- Mhm. Tylko może w mniej hałaśliwym miejscu. - zachichotałam pokazując gestem na reszte uczniów. Zaśmialiśmy się cicho i poszliśmy na boisko szkole. Szliśmy w ciszy.
- Callum..? - spytałam cicho patrząc się głupio w buty i przerywając trwającą ciszę.
- Tak? - mimo, że nie widziałam jego miny, to po lekko rozbawionym głosie mogłam przypuścić, że się uśmiechnął.
- Opowiedziałbyś mi coś o Izzy? No wiesz.. Jaka była prędzej? Zanim no wiesz i.. - podniosłam wzrok i spojrzałam na niego, speszyłam się, trochę głupio tak pytać, ale nie miałam innej możliwości. Ciemny blondyn tylko zachichotał cicho.
- Pewnie. - odpowiedział i dźgnął mnie lekko łokciem; uśmiechnęłam się mimowolnie. Ni stąd, ni zowąd coś kazało mi spojrzeć w stronę boiska do nogi. Horan. Pieprzona intuicja. Poczułam jak uginają mi się kolana, aż.. się potknęłam. Ale zamiast wylądować tyłkiem na trawie, złapał mnie Callum.
- Nic ci nie jest? - zapytał rozbawiony. Wywróciłam lekko oczami.
- N-nie, naprawdę.. - mruknęłam patrząc mu w oczy, kiedy pomógł mi stanąć na nogi. - Patrz, ławka. - dodałam uradowana i usiadłam na drewnianej ławce. - Więc...? - ponaglałam go, śmiałam się w duchu nie wiedząc co usłyszę. Chłopak usiadł obok mnie i zachichotał.
- Dobrze, co chcesz wiedzieć? - zapytał. A ja aktorsko przymknęłam jedno oko i "zastanowiłam się".
- Wszystko. - zaśmialiśmy się.
- No więc.. Hah. Nieraz jak spieprzała z domu to później musiałem ją jakoś kryć. - zaśmiał się cicho na samo wspomnienie. - Nawet w szkole! Ni stąd ni zowąd potrafiła zniknąć! - dodał. Sama się zaśmiałam.
- Izzy? Ona i znikanie? Z domu? Żartujesz? - ledwo co powstrzymywałam śmiech. Chyba dowiem się jeszcze ciekawszych rzeczy.
- Wyobraź sobie to: pewnego dnia, na zastępstwo pojawił się w naszej szkole nowy nauczyciel, od francuskiego. A nasza Izzy, mało co a by go prawie zaczęła molestować. - ukrył twarz w dłoniach by jakoś stłumić śmiech, w przeciwieństwie ode mnie, gdy ja prawie spadłam z ławki śmiejąc się jak głupia.
- O matko, hahaha, co jeszcze? - dodałam próbując się opanować w między czasie.
- Potrafiła się umówić z kilkoma chłopakami naraz, i nie chce wiedzieć jak to się kończyło. - pokręcił głową rozbawiony.
- Co? Serio? Nasza Izzy? O Boże. - zachichotałam próbując sobie to jakoś wyobrazić, jednak chłopak dalej kontynuował.
- Albo jak w podstawówce złamała prawą rękę i przez to była zmuszona pisać lewą. Co dziwne nauczyła się pisać zdrową ręką i zostało jej tak do dziś. - powiedział i westchnął.
- Co ty na to, aby napisać krępującą biografię na jej temat? - zaśmiałam się i podałam mu dłoń, żartując oczywiście.
- Genialny pomysł partnerko. - uścisnął moją dłoń i również się zaczął śmiać. Wybuchnęliśmy śmiechem. - Chciałbym zobaczyć wtedy jej minę. - odparł ciekawsko.
- Żartujesz? Ubiłaby mnie wałkiem do ciasta i to z zimną krwią! Nasza Izzy. - dodałam rozbawionym tonem. W tym momencie ktoś wpadł między nas, a ja o mało nie dostałam przez to zawału.
- Co? Co ja?! - powiedziała marszcząc brwi rozbawiona Isabella. Nie słyszała co mówiliśmy. Odetchnęłam z ulgą i zachichotałam cicho.
- Co wy na to, aby wybrać się wspólnie do kawiarni, na jakąś gorącą czekoladę i kawałek sernika? - uśmiechnęłam się znacząco do siostry, która objęła mnie ramieniem. Cazzy przytaknęli i ruszyliśmy wolno w stronę małej kawiarenki za rogiem.


Jeżeli czytasz, i chcesz następny rozdział zostaw komentarz. :)
_________________________________
P: Omg, to już dziewiąty rozdział? To niesamowite, naprawdę. Jeszcze niedawno razem z Vicky planowałyśmy charakter postaci, a tu już rozbudowana fabuła. :') Cieszę się że wam się podoba, bo gdyby wam się nie podobało to byście nie komentowali i nie wchodzili czytać naszej zabawnej historii. :D
Kto jeszcze shippuje Haselle i Cazzy? :3
Wesołego Nowego Roku kochani. x
W: Rzeczywiście... to niesamowite, że już dodajemy dziewiąty rozdział! Aż łza się w oku kręci :')
Dooobra, nie będę się już tak rozczulać xD Jak wam się podoba rozdział? A może między Callumem i Hope coś będzie... ^.^ (Laura, nie zabijaj)
Jak przeżyliście święta? Przybyło kasy w portfelu? A może jakieś fajne prezenty? Pochwalcie się w komentarzu :)
Szczęśliwego Nowego 2015 Roku! Aby był jeszcze lepszy niż 2014! (w moim przypadku może być tylko lepszy)
Pozdrowionka xx

piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 8

5 komentarzy:

Hope

Kolejny dzień, i kolejna dawka adrenaliny, szczególnie rano..
..Kiedy pierwszy jest WF, a ktoś (czytaj Caroline) próbuje cię zabić na wszelkie możliwe i <nie>dozwolone sposoby.
- Ał! Uważaj! - pisnęłam cicho trzymając się za lewe ramię, które kilka sekund temu miało dość bliskie spotkanie z łokciem mojej rywalki. Bardziej pasowałby tu wyraz prześladowca, ale okey.
To nie był przypadek. Dlaczego nikt tego nigdy nie widzi?
- Lepiej patrz patrz pod nogi, skoro nie potrafisz nawet dobrze chodzić. - syknęła Carli marszcząc przy tym lekko brwi. Parsknęłam sama do siebie. Nauczycielka wskazała bym chwilę odpoczęła, więc masując obolałe miejsce, zajęłam miejsce na ławce. Wywróciłam oczami kiedy dziewczyna wbiła piłkę do bramki i cieszyła się tym niczym małe dziecko, które dostało lizaka. Wtedy mój wzrok powędrował na Izzy. Zaśmiałam się w duchu. Cóż.. Ona w żadnym stopniu nie podzielała równej radości ja Caroline. Dlaczego? Otóż: Dziewczyna od dobrych dwudziestu minut stara się odebrać piłkę Harry'emu, który skutecznie blokował jej ataki i za każdym razem przejmował piłkę. Zaśmiałam się cicho myśląc nad tym, co może się wydarzyć kiedy moja siostra naprawdę się wkurzy. W każdym bądź razie.. Blondynka powoli miała dość i gdyby to była kreskówka to dym ulatniał by się z jej uszu; a Harry? Kędzierzawy chłopak tylko uśmiechał się triumfalnie, z wyższością. Biedak nie wie z kim właśnie zadziera. Cóż.. Jego problem, nie będziemy tęsknić, Styles.
Odwróciłam głowę, uśmiechając się przy tym pod nosem słysząc gwizdek wuefistki. Koniec lekcji, kto się cieszy? Ja!
- Jeszcze pożałuje, dupek.. Ugh! Nie wie z kim właśnie zadarł! - warknęła wściekle Izzy, siedziała opierając się głową o szafkę. Zachichotałam cicho zamykając szafkę i  odkładając niepotrzebne książki.
- Nie chciałabym się znaleźć teraz w jego skórze. - mruknęłam nadal się śmiejąc. Izzy również się cicho zaśmiała po czym jej wzrok powędrował na mnie. - No co! - dodałam w obronnym geście, na co blondynka uśmiechnęła się nieco szerzej.
- Widzę humorek dopisuje? - dodała patrząc na mnie wyczekująco, zmarszczyłam lekko brwi zastanawiając się nad tym co właśnie może myśleć. Westchnęłam.
- Wiesz.. Bo, ja.. - próbowałam zacząć, jednak przeszkodził mi dzwonek na lekcje. Zaklinając w duchu na mojej twarzy pojawił się grymas, teraz historia, jedna z tych lekcji, których nie mam z siostrą. Jęknęłam żałośnie po czym przełknęłam ślinę, kiedy moje spojrzenie spotkało się z zielonymi oczyma Caroline.
To tylko głupia lekcja, to tylko lekcja.. To tylko lekcja..

~*~
Zajęcia z historii przerwał dzwonek. Podniosłam gwałtownie głowę tym samym strzepując małe kulki z papierków z moich włosów. Wypuściłam wolno powietrze starając się opanować i zakładając torbę przez ramię, wyszłam z sali. Właśnie zauważyłam Izzy na końcu korytarza, już chciałam do niej podbiec i przekazać jej nowinę - gdy nagle obok niej pojawił się znany mi już chłopak. Podeszłam na wystarczającą odległość i przyglądałam się im zza ściany obok.
- Niall? - zdziwiłam się. - Co on tu robi? - dodałam cicho sama do siebie, i tak nikt na to nie zwrócił najmniejszej uwagi. Przysłuchiwałam się ich rozmowie ciekawsko. Zmroziło mnie kiedy usłyszałam jak Horan z nią flirtuje. Co ciekawsze, Izzy tego chyba nie zauważyła, albo starała się to zatuszować. Ogarnęło mnie cholernie dziwnie uczucie kiedy im się tak przyglądałam. Dlaczego? Przecież on mi się nawet nie podoba! Jednak.. Coś we mnie pękło kiedy odgarnął pojedynczy kosmyk jej włosów za ucho. Nawet on musi być taki jak reszta? Dlaczego on? Westchnęłam żałośnie i wyszłam na zewnątrz. Poczułam jak po moim policzku spływa samotna łza, którą od razu wytarłam, by ukryć jakikolwiek ślad po tym co widziałam.

 Z jakieś pięć, może dziesięć minut później znalazłam się na zewnątrz w towarzystwie Izzy, która patrzyła kolejny raz w tym dniu morderczym wzrokiem w stronę lokatego, który puścił jej oczko gdy przechodziłyśmy obok. Zaśmiałam się cicho wywracając oczami. Przysięgam, że jeszcze kiedyś zostaną parą! A ja ich zeswatam. - zachichotałam ponownie po czym spojrzałam na siostrę. - To co mi chciałaś powiedzieć prędzej? - mruknęła i odwróciła wolno głowę w moją stronę. Pacnęłam się dłonią w czoło, rany, prawie bym zapomniała.
- Chodziło o to, że.. - powiedziałam niepewnie, niebieskooka patrzyła na mnie wyczekująco.
- Że...? - gestem ręki zaczęła mnie ponaglać.
- Żee.. - zrobiłam pauzę na co Izzy mroziła mnie wzrokiem. - ..Niedługo są zawody, do których jestem zakwalifikowana! - uśmiechnęłam się blado po czym obie pisnęłyśmy radośnie i zaczęłyśmy się tulić.
- Wiedziałam, że ci się uda! - blondynka nie kryła dumy i zarazem radości. Spuściłam wzrok gdy poczułam jak moje policzki robią się czerwone.
- D-dziękuję Izzy i.. - jęknęłam gdy usłyszałam znajome głosy dość niedaleko.
- Cześć! - przywitał się z nami Horan, a po chwili koło Isabelli pojawił się i Malik.
- Hej słońce. - pocałował ją w policzek, poczułam jak nasz niebieskooki się spiął. Zazdrość szkodzi, naprawdę. Wywróciłam jedynie oczami przyglądając się temu zdarzeniu.
- Hej.. - odparła Izzy odsuwając się kilka centymetrów od mulata. Co ją dziś ugryzło? - Idziecie z nami? - dodała po chwili gdy podniosła wzrok. Chłopcy spojrzeli na siebie wzruszając ramionami; cóż, czeka nas chyba dość długa droga..

Co chwila rzucaliśmy jakiś temat, by podtrzymać rozmowę i trochę polepszyć atmosferę, jednak na marne, nic się nie "kleiło".. Chyba, że Zayn & Izzy. Nasza urocza parka trzymała się za ręce, podczas gdy ja spoglądałam ukradkiem na Nialla, by zobaczyć jego reakcje; dłonie ułożone w pięści i dość obojętna mina. Horan, mistrzem aktorstwa to ty nie jesteś. Blondynka zrobiła zdziwioną minę gdy zobaczyła ciemnego blondyna niedaleko od nas, po czym, bez żadnego ostrzeżenia pobiegła do niego. Eee?



Isabella


- Callum! - zawołałam i nie zwracając uwagi na zdziwionych towarzyszy rzuciłam się na blondyna. - Rany, ale się stęskniłam...
- I dlatego nawet nie zadzwoniłaś? - usłyszałam ten kochany melodyjny głos. Callum Underwood był moim najlepszym przyjacielem.
- Oj nie marudź. - zachichotałam i odsunęłam się od chłopaka, zadzierając głowę żeby spojrzeć mu w oczy. Jak na złość wszyscy byli ode mnie dużo wyżsi, nawet Hope! Ale cóż się dziwić jak ma się zaledwie 163 cm wzrostu...
- A to Twoi znajomi? - wskazał na grupkę, z którą przed chwilą stałam.
- Tak. Ten blondyn to Niall, szatynka to Hope, moja siostra - Callum już chciał coś powiedzieć lecz podniosłam palec, co u mnie oznaczało "jeśli tylko coś powiesz to dostaniesz w ryja!". - a ten trzeci to Zayn, mój..."chłopak". - podkreśliłam z niesmakiem ostatnie słowo.
- Wiesz, jak wcześniej miałaś chłopaków to bardziej optymistycznie określałaś to miano. - Blondas uniósł brew.
- No ale to on sobie coś ubzdurał... - jęknęłam.
Nie chciałam żeby Callum ciągnął temat ponieważ Hope, Niall i Zayn właśnie się do nas zbliżali.
- Poznajcie mojego przyjaciela z Manchester'u. To jest Callum. Callum, to są Zayn, Hope i Niall. - wskazałam na wszystkich po kolei.
Ich miny były bezcenne. - A tak właściwie to jak mnie tu odnalazłeś i jak długo tu czekasz? - Zwróciłam się do Underwood'a.
- Przyjechałem tu do mojej cioci i kuzynki. Ona chodzi do innego liceum i przekierowała mnie tu. A czekać nie było tak źle. Macie tu całkiem ładne uczennice. - zaśmiał się i wzrokiem podążył za Caroline, która akurat przechodziła obok nas w towarzystwie Harry'ego, Eleanor i reszty. Hazz posłał tylko Callumowi mordercze spojrzenie i mocniej przyciągnął do siebie Carli. - Okey, nie mam szans... - westchnął mój stary przyjaciel.
- My jej nie lubimy - powiedziałam szeptem
- Ja ją lubię. - szybko dodał Zayn. Przewróciłam tylko teatralnie oczami na co Callum zachichotał.
- Stara dobra Izzy. Nic tylko, albo marudzi, albo oczami przewraca. - uśmiechnęłam się szeroko.
- A odniesiesz mnie jak zawsze do domu? - zapytałam z miną szczeniaczka.
Chłopak ciężko westchnął.
- Właź. - wskoczyłam Callumowi na plecy i ruszyliśmy do bramy.
- To na razie! - pomachał na Niall skręcając w przeciwnym kierunku.
- Pa! - zawołaliśmy wszyscy razem.
- Odprowadzę was. - powiedział oschłym tonem Zayn. Czyżby control?
Ogólnie Malik był czuły i miły, ale jak byliśmy w towarzystwie odwalała mu szajba. Robił mi non-stop sceny zazdrości, traktował jak własność. Nie to że coś, ale działało mi to mega na nerwy. Teraz najwyraźniej był zazdrosny o blondaska, który dźwigał mnie na plecach.
- A gdzie Ty w ogóle mieszkasz? - z zamyśleń wyrwał mnie głos Calluma.
- Z Hope Cię zaprowadzimy.
Przez całą drogę Underwood opowiadał, że przeprowadził się do cioci i jej córki, Perrie, opowiedział mi też co dzieję się w Manchester'e. Jak się okazało, moi adopcyjni rodzice nie przekazali nic dyrekcji, że się przenoszę.
Dopiero on uświadomił mi jak bardzo zawiodłam. Nawet nie dzwoniłam, nic nie powiedziałam. Postąpiłam okrutnie.
Poczułam na policzku pojedynczą łzę.
- Wszystko okey? - zapytał z troską Zayn.
- Tak, wszystko w porządku... - uśmiechnęłam się blado. Spojrzałam na Hope. Szła nieśmiałym krokiem i co chwilę poprawiała włosy. Na pewno czuła się skrępowana. W sumie to się jej nie dziwię. W ostatnim czasie dużo się pozmieniało. Przy mnie cały czas jest jak nie Zayn to Niall. Harry też często był w pobliżu mnie. Było to dość dziwne, bo gdy nie było przy nim Carli to zachowywał się wobec mnie normalnie. Tak, Harry Styles miał ludzkie odruchy!
Ale i Hope nie była samotna. Udało mi się zauważyć, że dzęki treningom, czyli w pewnym sensie dzięki mnie, zakumplowała się z Niallerem.
Pod domem Callum postawił mnie na ziemi.
- Miło było znów poczuć się jak w Manchester! - uśmiechnęłam się radośnie.
- Tak, i plecy znowu bolą jak dawniej. Schudłabyś, wiesz? - Callum udał obolałego.
- Spierdalaj - rzuciłam znudzonym tonem
- Izzy! - szybko upomniała mnie Hopey. - Jakby rodzice usłyszeli...
- Oj tam - zachichotałam.
- Dobra, śmiechy śmiechami, ale jak ja teraz trafie do domu? - wtrącił Callum.
- Powiedz gdzie mieszkasz, przejdę się z Tobą. - słowa Zayna troszkę bardzo mnie zaskoczył. Po tych swoich humorkach po drodze... nie spodziewam się nic dobrego.
- Okey, dzięki. - nieświadomy niczego ciemny blondyn przystał na propozycję Malika. - To narazie Hope! Pa Izzy! - uścisnął mnie i kątem oka zauważyłam jak usta Mulata zaciskają się w cieniutką linię.
- Hej. - rzucił znów oschłym tonem, po czym pocałował mnie przelotnie w policzek i odszedł z Underwood'em. My zaś z Hope udałyśmy się do domu. Moja siostra pognała odrabiać lekcje, a ja zaległam na kanapie.

~ Jeżeli czytasz i chcesz następny rozdział zostaw komentarz. ~
_______________________________
P: Yeah, ósmy rozdział za nami. XD Raaany, nawet nie wiecie jak się to ciężko pisze kiedy ni stąd ni zowąd zapodzieje się wenę.. Dobra, koniec żalów! Jak wam się podobał rozdział? :) Kogo Shippujecie? :D
Jak myślicie co będzie dalej? Czekacie na następny rozdział? xx
Psst:. Hopey ma metr siedemdziesiąt, więc nie jest aż tak wyższa od Izzy. :3
W: Może i metr siedemdziesiąt, ale jednak stanowi to różnicę. Jak oceniacie Calluma? Czy przyjaciel Izzy z Manchester stanowi dla Zayna zagrożenie? Hahaha może nie...
A jak wam się ogólnie podobało?
Pozdrowionka xx

P: Wiem, dodałam rozdział w nocy, czyli z opóźnieniem. Przepraszam. :c
P R Z E P R A S Z A M.

Przy okazji chcemy życzyć wam zdrowych i radosnych świąt Bożego Narodzenia! <3

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 7

3 komentarze:

Isabella


Następny dzień zapowiadał mi się całkiem interesująco. Miałam chytry plan, który zamierzałam spełnić.
Zaraz po wejściu do szkoły, nim Hope zdążyła mi uciec, chwyciłam ją mocno a rękę i ruszyłam w stronę pokoju WF'stów. Poprzedniego dnia, po zajęciach wychowania fizycznego, trener siatkówki zaproponował mi dołączenie do drużyny. Miałam to przemyśleć i dać znać. Dla mojej siostry szykowałam już coś innego. Najpierw jednak postanowiłam zając się Hopey.
- Co Ty kombinujesz? - zapytała szarpiąc się ze mną przed drzwiami.
- Zobaczysz skarbie. - puściłam jej oko i weszłyśmy do środka..
- O Isabella! - przywitał bardziej mnie nauczyciel.- Przemyślałaś moją propozycję?
- Tak proszę pana. Z chęcią dołączę do drużyny. - usłyszałam jak Hope piszczy ciche "co?!" uśmiechnęłam się tylko i zaczęłam wprowadzać mój plan w życie. - I przychodzę z inicjatywą!
- Jaką Isabello? - nauczyciel szukał czegoś w swoim biurku. - Czekaj, dam Ci zaraz kartkę z ustawieniami.
- Dziękuję, ale mi nie oto chodzi. Odkryłam ostatnio u mojej siostry, Hope Davis talent piłkarski i myślę, że mogłaby dołączyć do drużyny football'owej.- brunetka szarpnęła mnie gwałtownie za rękaw.
- Davis? - wtrącił nauczyciel podając mi kartkę. - No to przyjdź Hope po siódmej lekcji na trening. Zobaczymy na co Cię stać.
- Ale Izzy chyba żartuje. Ja nie umiem grać.  - Hope broniła się jak mogła.
- Przyjdź, przyjdź. Zobaczymy, a może w Tobie drzemie dusza piłkarska? - trener nie ustępował.. Już go lubię! Moja siostrzyczka kiwnęła tylko z zawodem głową i wyszłyśmy z pokoju nauczycielskiego. Hopey spiorunowała mnie wzrokiem i uciekła nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Spojrzałam na moja kartkę z ustawieniami. Mam być atakującą. Hm... Fajnie, tak jak w Manchester. Uśmiechnęłam się po czym poszłam na lekcje.
Na geografii ustaliłam z Niallem, że wpadnie mnie pouczyć gry na gitarze. Bardzo był zadowolony z tego, że przyjdzie mnie uczyć. Sama nie wiem czemu. Polubiłam go. Nawet bardzo. Był zabawny i miły, chociaż momentami zachowywał się dość dziwacznie. Miał jakieś swoje nastroje.
Przed szóstą lekcją zaczepiła mnie Caroline i niechętnie powiedziała, że trening odbędzie się po tej lekcji, i że mam się wstawić choć nie jestem przez nią mile widziana. Ta żmija działa mi na nerwy!
Przed rozpoczęciem treningu wzięłam piłkę po czym nachyliłam się, aby zebrać swoje niesforne włosy w pytkę. Nagle poczułam, że ktoś mnie klepie w tyłek. Podniosłam wzrok i kogo zobaczyłam? Harry'ego Stylesa we własnej osobie! Uśmiechnął się do mnie głupkowato po czym skierował się w stronę Carli. Rzuciłam w niego piłką. Loczek oberwał po głowie. Zaczęłam się śmiać, tak jak połowa dziewczyn na sali. Hazz próbował mi oddać, lecz ja po prostu złapałam jego piłkę. Potem kędzierzawy podszedł do Caroline i namiętnie pocałował, przez co miałam odruch wymiotny. Nie to że coś, ale kiedy widzę, że ktoś się całuje to robi mi się niedobrze. Miłosną chwilę przerwał trener, który zaczął trening.
Moje towarzyszki z drużyny okazały się totalnymi porażkami. Ten "trening" to była jakaś masakra. Jedyna osoba, która w miarę- podkreślam - w miarę sobie radziła to była Caroline. Nie cieszył mnie ten fakt zwłaszcza dlatego, że była ona kapitanem.
- Myślisz, że zabłyśniesz swoimi zdolnościami? Nie masz szans siostro niedoroba życiowego! - Carli nie obyła się bez docinki w szatni.
- Spierdalaj. Jeszcze Cię wygryzę. - wyszczerzyłam się, a ona zaniemówiła.- Tak kochana. Szykuj się na swój koniec. - poklepałam ją po ramieniu i ze zwycięskim uśmiechem wyszłam z przebieralni.
Po skończonych zajęciach siatkarskich poszłam na boisko sprawdzić jak idzie Hope. Ku mojej radości wstawiła się na trening. Wśród rozbieganych na zielonej trawie ludzi wypatrzyłam blond czuprynę mojego kolegi z ławki, Nialla. Latał za tą piłką jak pies za kijem. Usiadłam na trybunach i czekałam aż skończą rozgrywki. Po jakiś 20 minutach rzeczywiście zajęcia się skończyły i wszyscy zeszli z boiska. Postanowiłam poczekać na siostrę przed głównym wejściem. Po chwili Hopey pojawiła się w wielkich drzwiach, dołączyła do mnie i ruszyłyśmy przez park do domu.
W środkowej części żółknącego pomału parku zauważyłam Carli. Czy ona mnie prześladuje?!
Nagle spojrzała w naszą stronę. W jej oczach chyba czaiło się jakieś zaklęcie, ponieważ gdy tylko jej wzrok skupił się na mnie, potknęłam się wylądowałam w fontannie, obok której akurat przechodziłam. Hope rzuciła mi się na pomoc, lecz uprzedził ją Zayn, który nie wiem skąd się tam wziął.
- Nic Ci nie jest? - zapytał z troską gdy stałam już na chodniku.
- Wszystko okey. - zakasłałam cicho i spojrzałam na swoją torbę. - Niech to szlag! - jęknęłam widząc, że jest mokruteńka.
- Nie przejmuj się torbą. - Zayn poklepał mnie po ramieniu. - Grunt, że Tobie nic nie jest. - uśmiechnął się przez co i moje kąciki ust uniosły się ku górze.
- Widzimy się w domu, Izzy. - powiedziała cicho Hope i odeszła zostawiając mnie sam na sam z chłopakiem o kruczoczarnych włosach.
- Chodź, odprowadzę Cię. - Zayn wziął mnie pod ramie i ruszyliśmy. Jakoś na początku rozmowa nam się nie kleiła lecz w końcu zaczęliśmy nadawać na podobnych falach. Podobnie jak Niall, Zayn był sympatyczny i przezabawny. Ciągle żartował, dzięki czemu zapomniałam, że jest mi zimno.
- Może... spotkalibyśmy się dzisiaj. Co Ty na to? - zaproponował Malik gdy staliśmy już pod moim domem.
- Jasne! Tylko będę musiała się dobrze wysuszyć. - zaśmiałam się.
- To za dwie godziny?
- Okey. To na razie! - pocałowałam chłopaka w policzek i weszłam do domu. Bez dłuższych pogawędek pobiegłam na górę doprowadzić się do porządku.
Gdy byłam już gotowa, okazało się, że mam jeszcze 5 minut. Zeszłam więc na dół założyć buty. Do przedpokoju weszła Hope.
- Niedługo wrócę, pa! - zawołałam i uściskałam siostrę po czym wyszłam.

Hope


Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem kiedy ciągnęła mnie siłą do trenera.
- O Isabella! - przywitał nas nauczyciel, a raczej tylko moją siostrę. Oślepł pan? Nas jest dwie! - Przemyślałaś moją propozycję? - dodał. Spojrzałam zdezorientowana na Izzy domagając się jakiegoś wyjaśnienia, ale tego co usłyszałam chyba się nigdy nie spodziewałam.
- Tak proszę pana. Z chęcią dołączę do drużyny. - powiedziała uśmiechając się uradowana. Wat. Moja siostra. W. Drużynie?!? Hm, powiedzieć jej, że właśnie skazała się na przebywanie z Caroline? Pff, nie.
- I przychodzę z inicjatywą! - dodała dumnie. Błagam powiedzcie, że się przesłyszałam. Trener widocznie się zdziwił jak i zaciekawił. Izzy.. Ty chyba nie..
- Jaką Isabello? - nauczyciel zaczął szukać czegoś w biurku. - Czekaj, dam Ci zaraz kartkę z ustawieniami. - dodał.
Halo, zapomnieliście o mnie?
- Dziękuję, ale mi nie o to chodzi. - zaczęła i podeszła krok bliżej do biurka, oczywiście nie wypuszczając mojej ręki przy tym. Poirytowana stanęłam obok niej. - Odkryłam ostatnio u mojej siostry, Hope Davis, talent piłkarski i.. - uchylił nieco usta z przerażeniem stwierdzając, że blondynka jeszcze nie skończyła zdania. Ugh, głupia piłka. - ..i myślę, że mogłaby dołączyć do drużyny. - zbladłam. Nie błagam, niech to będzie tylko głupi sen.. Z którego zaraz się obudzę i przywalę siostrze z kija bejsbolowego! - To jak?
- Davis? - wtrącił nauczyciel podając Izzy kartkę przy okazji. - No to przyjdź Hope po siódmej lekcji na trening. Zobaczymy na co cię stać. - dodał przyglądając mi się. Jęknęłam cicho żałośnie.
Isabello. Już. Nie. Żyjesz.
- Pff. - parsknęłam chcąc się jakkolwiek wywinąć. - Izzy żartuje! Ja nie umiem grać! - zaczęłam się bronić, jednak trener mi nie odpuścił.
- Przyjdź, przyjdź. Zobaczymy, a może w tobie drzemie dusza piłkarska? - dodał. Pokręciłam przecząco przerażona głową. Nie, nie nie!
Wyszłyśmy z pokoju nauczycielskiego i westchnęłam głęboko.
- Zginiesz marnie. - mruknęłam do siostry po czym zmyłam się na lekcje. Dzwonek zadzwonił, ale ja zostałam dłużej na korytarzu. Gdy upewniłam się, że jestem sama, oparłam się o ścianę i po niej zjechałam.
- Co teraz mam zrobić?! Ugh, Hope, uspokój się.. Chwila, czy na treningi z nożnej nie chodzi czasem Niall? - jęknęłam żałośnie. - Rany! Jestem skończona! - mruknęłam niezadowolona sama do siebie.

~Czas na trening~

Ręce mi drżały, a ja zaczęłam się jąkać.
- Hope, spokój, to tylko.. trening.. Spokój.. - mówiłam sama do siebie po czym zapukałam do kantorka nauczycieli z WF. Usłyszałam chrząknięcie i kroki po czym ktoś otworzył m drzwi, i ujrzałam tego samego trenera co kilka godzin wcześniej. Izzy, pamiętaj, ja wiem jak pozbyć się ciała....
- M-miałam p-przyjść na t-trening.. - zaczęłam się jąkać, patrzyłam z przerażaniem wymalowanym na mojej bladej już twarzy.
- A! Davis! Tak, chodź, chodź! - zawołał radośnie nauczyciel i wychodząc z kantorka wskazał na szatnię. - Przebierz się i idź na boisko. O i trzymaj. - dodał i rzucił mi piłkę, którą ręcznie odebrałam - Leć, bo czas nagli. - mruknął. Świetnie, zaraz się zabiję na tym boisku, ale kit, odegram się.
Chwilę później byłam już ubrana w czarne legginsy, białą bluzkę i niskie czarne trampki. Właśnie związywałam włosy w koczka kiedy przyszedł trener. Raz się żyje, najwyżej się potknę, stracę przytomność, zaciągną do kąta, zgwałcą i porzucą moje ciało w pobliskich krzakach, pech. Wzięłam głęboki oddech i położyłam piłkę na ziemi, trener w tym momencie zapisywał jakieś notatki, a ja rozejrzałam się. Hm, pusto. Uśmiechnęłam się pod nosem i już chciałam wziąć ponownie piłkę, gdy nagle na boisku - ni stąd, ni zowąd - pojawiła się drużyna szkolna reprezentująca ten sport, gorzej, że to chłopcy, jeszcze gorzej, że w drużynie jest również i..
- Horan.. - szepnęłam cicho przerażona gdy rozpoznałam go w tłumie. Tak jak głosi zasada - "prędzej go usłyszysz, niż zobaczysz." Tak też było. Śmiał się i rozmawiał z kolegami gdy przysiedli chwilowo na trybunach. Uśmiechnęłam się lekko.
- Davis. - mruknął nauczyciel chowając za siebie notatki i ponaglając mnie wydał kilka poleceń, które wykonałam. Reszta mojej "próby" przebiegła ponownie, a ja czułam na sobie wzrok innych...

~*~

- Niedługo wrócę, pa! - wrzasnęła radośnie Iz i przytulając mnie pośpiesznie wyszła zamykając za sobą drzwi. Uniosłam lekko ku górze lewą brew w akcie zdziwienia po czym, wzruszyłam ramionami i zgarniając miskę z popcornem rozłożyłam się na kanapę. Tym samym włączyłam telewizor i ospale gapiłam się obszerny ekran. Wzięłam znudzona garść popcornu i zaczęłam się zastanawiać co takiego może robić moja siostra. Przecież wyszła.. Ciekawe gdzie, i z kim?.. Rany! ale już późno! - pomyślałam i ziewnęłam, później poczułam jak moje powieki powoli opadają a ja zapadam w sen. Zamknęłam oczy i uśmiechając się pod nosem przykryłam się cieplutkim kocem. Jednak zawsze coś musi być nie tak; po chwili usłyszałam natrętne pukanie do drzwi. Żarty jakieś? Jęknęłam żałośnie i wstałam leniwie pocierając oczy piąstkami. Kto to u licha o tej porze?!
- Czego!? - mruknęłam na powitaniu zirytowana, otworzyłam drzwi i zamarłam: moim oczom ukazał się uśmiechnięty Niall. Zamrugałam kilka razy po czym "otrzepałam" głowę.
- H-hej N-niall.. - powiedziałam lekko niepewnie wychylając się zza framugi drzwi, sprawdzając czy ktoś nie robi sobie ze mnie jaj. Chłopak zdziwił nieco i również się rozejrzał po czym jego wzrok utkwił w moich tęczówkach.
- Cześć Hope. - zachichotał cicho. - Jest może Izzy? - zapytał lekko niepewnie. What? Co po mu Izzy o tej porze? - zdziwiłam się i uniosłam lekko jedną brew.
- Izzy? - powtórzyłam, wtedy do mnie dotarło, że przecież dość niedawno wyszła. - Um, spóźniłeś się trochę, wyszła z jakiś czas temu.. - mruknęłam trochę zażenowana i wzrok skierowałam ponownie na blondyna.
Zdaje mi się czy on posmutniał? 
Poczułam lekko ukłucie w sercu. Uchyliłam lekko usta czując, że powinnam coś zadziałać. - N-niall..? - spytałam niepewnie, nieśmiało i spuściłam wzrok na buty.
- Hm? - ruszył głową.
- Jak chcesz możesz mi pomóc ją poszukać. - wypaliłam nie myśląc. Poczułam jak moje policzki robią się czerwone, czułam na sobie jego wzrok. Podniosłam wolno głowę i ujrzałam jego rozbawienie. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Rany, dlaczego on tak na mnie działa?
- Pewnie, chodź. - skinął głową, a kąciki jego ust się podniosły tworząc uśmiech.
- Jasne, poczekaj. - odpowiedziałam pośpiesznie zakładając buty i zakładając swoją bawełnianą czapkę, wzięłam klucze. - Okey. - chłopak ponownie skinął głową i przepuścił mnie przodem przez bramkę naszej posesji. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, jak bardzo zimno jest o tej porze roku jak i dnia. Wzdrygnęłam się na samą myśl co będzie za kilka tygodni.
- Tędy będzie szybciej. - powiedział Niall wskazując na drogę prowadzącą przez pobliski park. Najbardziej czego nienawidzę w tym momencie to ogarniająca nas ciemność, której wręcz nie cierpię od wczesnego dzieciństwa. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym.
- Skoro tak uważasz.. - powiedziałam cicho, z nutką niepewności. Niebieskooki spojrzał na mnie rozbawionym wzrokiem i klepnął mnie delikatnie w ramię "dodając" otuchy.
- Chyba nie boisz się ciemności, co? - zażartował patrząc na mnie ukradkiem.
- Pff.. N-nie. - odpowiedziałam nieco urażonym tonem. - Chodźmy lepiej.. - mruknęłam. Na szczęście drogę oświetlały nam uliczne lampy, które co jakiś czas gasły by ponownie się zapalić. Mimo, że chodnik był obszerny ja nadal szłam blisko blondyna. Co jakiś czas któreś z nas rzucało jakiś słaby tekst, by utrzymać "rozmowę" na duchu. W pewnym momencie coś poruszyło liście z krzewów tworząc mały hałas i przebiegło nam drogę. Pisnęłam przerażona i jak mała dziewczynka odruchowo wtuliłam się w towarzysza, na co ten zachichotał cicho na mój gest, chyba mu to nawet nie przeszkadzało - a nawet i podobało. Moment. 
- W-wybacz.. - szepnęłam i popatrzyłam przepraszająco na Horana po czym odsunęłam się od niego spuszczając wzrok na buty. Nie powinnam tego zrobić, w końcu i tak jestem dla niego nikim.. - pomyślałam, a w mojej głowie roiło się od masy pytań.
- Chodź tu. - usłyszałam tuż nad uchem irlandzki akcent. Niespodziewanie jednak poczułam, że Niall wziął mnie pod swoje ramie, tak, że szłam tuż obok niego, tak, że swobodnie mogłam poczuć bicie jego serca.. Instynktownie wtuliłam się w niego bardziej, chcąc uzyskać trochę jego ciepła, na co chłopak zamruczał i przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Dobra, robi się zbyt gorąąąco. A ja? Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, który dotarł do moich nozdrzy.
Nie, mi to nie przeszkadza. - pomyślałam i zamknęłam oczy uśmiechając się pod nosem. Wreszcie było mi tak dobrze.
W końcu otworzyłam oczy i spotkałam się z jego błękitnymi oczami i nieśmiałym uśmiechem. Wnet zniknęła moja pewność siebie, tak jakbym była pod jego zaklęciem. Uchyliłam lekko usta chcąc jakoś się usprawiedliwić, równie niespodziewanie zaczęło kropić; kilka sekund później zaczęło lać. Nic nie mówiąc, niebieskooki dał mi swoją bluzę i tak jak jak poprzednio: otulił mnie swoim ramieniem. Na dworze zrobiło się chłodniej? Oops..
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i trochę też droczyliśmy, przez te kilka lat co go "znam", poczułam jakby był mi całkiem bliski.. Trochę tak jak Izzy.
Ni stąd, ni zowąd, blondyn złączył nasze dłonie. Popatrzyłam na niego zdziwiona i lekko przestraszona, poczułam jak moje policzki się różowią. Po chwili uczucie dyskomfortu minęło. Przy nim czuję się dobrze; tak inaczej, tak wolno, przy nim mogę czuć się bezpiecznie. Zabawne.

~*~

Śmiejąc się dotarliśmy aż pod drzwi mojego domu. Wyjęłam klucze i zręcznie otworzyłam zamek od drzwi. Pokręciłam z niedowierzaniem głową nadal cicho chichocząc. Czyli co, czas się pożegnać? Mina mi zrzedła, jemu również. Ale cóż, tak bywa. Ponownie się do siebie zbliżyliśmy szczerząc się. Tak blisko, a tak daleko. Uchyliłam nieco usta by coś powiedzieć, jednak chłopak mnie poprzedził:
- To widzimy się na treningu, Hopey. - powiedział i mnie przytulił. Nagle w jednym momencie poczułam jakby stado motyli uwolniło się w moim brzuchu. Jest jedynym chłopakiem, który mnie przytulił. - Pa! - wrzasnął po czym moment później znalazł się już przy bramie.
- Pa Niall. - odpowiedziałam cicho, choć bardziej to przypominało szept do samej siebie niż odpowiedź. Przez jeszcze pewien czas odprowadzałam go wzrokiem aż po chwili znikł mi z oczu. Westchnęłam rozmarzona a zarazem tak smętnie, a mimo to nadal się uśmiechałam. Gdy chciałam pójść do siebie na mojej drodze stała Izzy, która oparta o framugę drzwi przypatrywała mi się od zapewne dłuższego czasu. Spojrzałam na nią zaskoczona, na co ona posłała mi pytające choć znaczące spojrzenie.
- Jak było na randce? - odezwałam się robiąc triumfalną minę i krzyżując ręce na piersiach, a blondynka wywróciła oczami zabawnie.

Czytasz = Komentujesz : )
___________________________________
P: Mam nadzieję, że wam się podoba rozdział. ^^ Specjalnie dla Was pojawiły się i momenty Niopey Hovis Moments! [Niall+Hope] :D W każdym bądź razie: Oby wam się podobało i mam nadzieję, że czekacie na następną część, bo my czekamy na waszą opinię wyrażoną w komentarzach. xx :)
W: Oj Niasella Shippers hahahaha. Jak się podoba rozdział? Zachęcam do kontynuowania czytania naszej zwariowanie pokręconej historii. Pozdrowionka xx
Szablon by
InginiaXoXo