Isabella
Następny dzień zapowiadał mi się całkiem interesująco. Miałam chytry plan, który zamierzałam spełnić.
Zaraz po wejściu do szkoły, nim Hope zdążyła mi uciec, chwyciłam ją mocno a rękę i ruszyłam w stronę pokoju WF'stów. Poprzedniego dnia, po zajęciach wychowania fizycznego, trener siatkówki zaproponował mi dołączenie do drużyny. Miałam to przemyśleć i dać znać. Dla mojej siostry szykowałam już coś innego. Najpierw jednak postanowiłam zając się Hopey.
- Co Ty kombinujesz? - zapytała szarpiąc się ze mną przed drzwiami.
- Zobaczysz skarbie. - puściłam jej oko i weszłyśmy do środka..
- O Isabella! - przywitał bardziej mnie nauczyciel.- Przemyślałaś moją propozycję?
- Tak proszę pana. Z chęcią dołączę do drużyny. - usłyszałam jak Hope piszczy ciche "co?!" uśmiechnęłam się tylko i zaczęłam wprowadzać mój plan w życie. - I przychodzę z inicjatywą!
- Jaką Isabello? - nauczyciel szukał czegoś w swoim biurku. - Czekaj, dam Ci zaraz kartkę z ustawieniami.
- Dziękuję, ale mi nie oto chodzi. Odkryłam ostatnio u mojej siostry, Hope Davis talent piłkarski i myślę, że mogłaby dołączyć do drużyny football'owej.- brunetka szarpnęła mnie gwałtownie za rękaw.
- Davis? - wtrącił nauczyciel podając mi kartkę. - No to przyjdź Hope po siódmej lekcji na trening. Zobaczymy na co Cię stać.
- Ale Izzy chyba żartuje. Ja nie umiem grać. - Hope broniła się jak mogła.
- Przyjdź, przyjdź. Zobaczymy, a może w Tobie drzemie dusza piłkarska? - trener nie ustępował.. Już go lubię! Moja siostrzyczka kiwnęła tylko z zawodem głową i wyszłyśmy z pokoju nauczycielskiego. Hopey spiorunowała mnie wzrokiem i uciekła nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Spojrzałam na moja kartkę z ustawieniami. Mam być atakującą. Hm... Fajnie, tak jak w Manchester. Uśmiechnęłam się po czym poszłam na lekcje.
Na geografii ustaliłam z Niallem, że wpadnie mnie pouczyć gry na gitarze. Bardzo był zadowolony z tego, że przyjdzie mnie uczyć. Sama nie wiem czemu. Polubiłam go. Nawet bardzo. Był zabawny i miły, chociaż momentami zachowywał się dość dziwacznie. Miał jakieś swoje nastroje.
Przed szóstą lekcją zaczepiła mnie Caroline i niechętnie powiedziała, że trening odbędzie się po tej lekcji, i że mam się wstawić choć nie jestem przez nią mile widziana. Ta żmija działa mi na nerwy!
Przed rozpoczęciem treningu wzięłam piłkę po czym nachyliłam się, aby zebrać swoje niesforne włosy w pytkę. Nagle poczułam, że ktoś mnie klepie w tyłek. Podniosłam wzrok i kogo zobaczyłam? Harry'ego Stylesa we własnej osobie! Uśmiechnął się do mnie głupkowato po czym skierował się w stronę Carli. Rzuciłam w niego piłką. Loczek oberwał po głowie. Zaczęłam się śmiać, tak jak połowa dziewczyn na sali. Hazz próbował mi oddać, lecz ja po prostu złapałam jego piłkę. Potem kędzierzawy podszedł do Caroline i namiętnie pocałował, przez co miałam odruch wymiotny. Nie to że coś, ale kiedy widzę, że ktoś się całuje to robi mi się niedobrze. Miłosną chwilę przerwał trener, który zaczął trening.
Moje towarzyszki z drużyny okazały się totalnymi porażkami. Ten "trening" to była jakaś masakra. Jedyna osoba, która w miarę- podkreślam - w miarę sobie radziła to była Caroline. Nie cieszył mnie ten fakt zwłaszcza dlatego, że była ona kapitanem.
- Myślisz, że zabłyśniesz swoimi zdolnościami? Nie masz szans siostro niedoroba życiowego! - Carli nie obyła się bez docinki w szatni.
- Spierdalaj. Jeszcze Cię wygryzę. - wyszczerzyłam się, a ona zaniemówiła.- Tak kochana. Szykuj się na swój koniec. - poklepałam ją po ramieniu i ze zwycięskim uśmiechem wyszłam z przebieralni.
Po skończonych zajęciach siatkarskich poszłam na boisko sprawdzić jak idzie Hope. Ku mojej radości wstawiła się na trening. Wśród rozbieganych na zielonej trawie ludzi wypatrzyłam blond czuprynę mojego kolegi z ławki, Nialla. Latał za tą piłką jak pies za kijem. Usiadłam na trybunach i czekałam aż skończą rozgrywki. Po jakiś 20 minutach rzeczywiście zajęcia się skończyły i wszyscy zeszli z boiska. Postanowiłam poczekać na siostrę przed głównym wejściem. Po chwili Hopey pojawiła się w wielkich drzwiach, dołączyła do mnie i ruszyłyśmy przez park do domu.
W środkowej części żółknącego pomału parku zauważyłam Carli. Czy ona mnie prześladuje?!
Nagle spojrzała w naszą stronę. W jej oczach chyba czaiło się jakieś zaklęcie, ponieważ gdy tylko jej wzrok skupił się na mnie, potknęłam się wylądowałam w fontannie, obok której akurat przechodziłam. Hope rzuciła mi się na pomoc, lecz uprzedził ją Zayn, który nie wiem skąd się tam wziął.
- Nic Ci nie jest? - zapytał z troską gdy stałam już na chodniku.
- Wszystko okey. - zakasłałam cicho i spojrzałam na swoją torbę. - Niech to szlag! - jęknęłam widząc, że jest mokruteńka.
- Nie przejmuj się torbą. - Zayn poklepał mnie po ramieniu. - Grunt, że Tobie nic nie jest. - uśmiechnął się przez co i moje kąciki ust uniosły się ku górze.
- Widzimy się w domu, Izzy. - powiedziała cicho Hope i odeszła zostawiając mnie sam na sam z chłopakiem o kruczoczarnych włosach.
- Chodź, odprowadzę Cię. - Zayn wziął mnie pod ramie i ruszyliśmy. Jakoś na początku rozmowa nam się nie kleiła lecz w końcu zaczęliśmy nadawać na podobnych falach. Podobnie jak Niall, Zayn był sympatyczny i przezabawny. Ciągle żartował, dzięki czemu zapomniałam, że jest mi zimno.
- Może... spotkalibyśmy się dzisiaj. Co Ty na to? - zaproponował Malik gdy staliśmy już pod moim domem.
- Jasne! Tylko będę musiała się dobrze wysuszyć. - zaśmiałam się.
- To za dwie godziny?
- Okey. To na razie! - pocałowałam chłopaka w policzek i weszłam do domu. Bez dłuższych pogawędek pobiegłam na górę doprowadzić się do porządku.
Gdy byłam już gotowa, okazało się, że mam jeszcze 5 minut. Zeszłam więc na dół założyć buty. Do przedpokoju weszła Hope.
- Niedługo wrócę, pa! - zawołałam i uściskałam siostrę po czym wyszłam.
Hope
Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem kiedy ciągnęła mnie siłą do trenera.
- O Isabella! - przywitał nas nauczyciel, a raczej tylko moją siostrę. Oślepł pan? Nas jest dwie! - Przemyślałaś moją propozycję? - dodał. Spojrzałam zdezorientowana na Izzy domagając się jakiegoś wyjaśnienia, ale tego co usłyszałam chyba się nigdy nie spodziewałam.
- Tak proszę pana. Z chęcią dołączę do drużyny. - powiedziała uśmiechając się uradowana. Wat. Moja siostra. W. Drużynie?!? Hm, powiedzieć jej, że właśnie skazała się na przebywanie z Caroline? Pff, nie.
- I przychodzę z inicjatywą! - dodała dumnie. Błagam powiedzcie, że się przesłyszałam. Trener widocznie się zdziwił jak i zaciekawił. Izzy.. Ty chyba nie..
- Jaką Isabello? - nauczyciel zaczął szukać czegoś w biurku. - Czekaj, dam Ci zaraz kartkę z ustawieniami. - dodał.
Halo, zapomnieliście o mnie?
- Dziękuję, ale mi nie o to chodzi. - zaczęła i podeszła krok bliżej do biurka, oczywiście nie wypuszczając mojej ręki przy tym. Poirytowana stanęłam obok niej. - Odkryłam ostatnio u mojej siostry, Hope Davis, talent piłkarski i.. - uchylił nieco usta z przerażeniem stwierdzając, że blondynka jeszcze nie skończyła zdania. Ugh, głupia piłka. - ..i myślę, że mogłaby dołączyć do drużyny. - zbladłam. Nie błagam, niech to będzie tylko głupi sen.. Z którego zaraz się obudzę i przywalę siostrze z kija bejsbolowego! - To jak?
- Davis? - wtrącił nauczyciel podając Izzy kartkę przy okazji. - No to przyjdź Hope po siódmej lekcji na trening. Zobaczymy na co cię stać. - dodał przyglądając mi się. Jęknęłam cicho żałośnie.
Isabello. Już. Nie. Żyjesz.
- Pff. - parsknęłam chcąc się jakkolwiek wywinąć. - Izzy żartuje! Ja nie umiem grać! - zaczęłam się bronić, jednak trener mi nie odpuścił.
- Przyjdź, przyjdź. Zobaczymy, a może w tobie drzemie dusza piłkarska? - dodał. Pokręciłam przecząco przerażona głową. Nie, nie nie!
Wyszłyśmy z pokoju nauczycielskiego i westchnęłam głęboko.
- Zginiesz marnie. - mruknęłam do siostry po czym zmyłam się na lekcje. Dzwonek zadzwonił, ale ja zostałam dłużej na korytarzu. Gdy upewniłam się, że jestem sama, oparłam się o ścianę i po niej zjechałam.
- Co teraz mam zrobić?! Ugh, Hope, uspokój się.. Chwila, czy na treningi z nożnej nie chodzi czasem Niall? - jęknęłam żałośnie. - Rany! Jestem skończona! - mruknęłam niezadowolona sama do siebie.
~Czas na trening~
Ręce mi drżały, a ja zaczęłam się jąkać.
- Hope, spokój, to tylko.. trening.. Spokój.. - mówiłam sama do siebie po czym zapukałam do kantorka nauczycieli z WF. Usłyszałam chrząknięcie i kroki po czym ktoś otworzył m drzwi, i ujrzałam tego samego trenera co kilka godzin wcześniej. Izzy, pamiętaj, ja wiem jak pozbyć się ciała....
- M-miałam p-przyjść na t-trening.. - zaczęłam się jąkać, patrzyłam z przerażaniem wymalowanym na mojej bladej już twarzy.
- A! Davis! Tak, chodź, chodź! - zawołał radośnie nauczyciel i wychodząc z kantorka wskazał na szatnię. - Przebierz się i idź na boisko. O i trzymaj. - dodał i rzucił mi piłkę, którą ręcznie odebrałam - Leć, bo czas nagli. - mruknął. Świetnie, zaraz się zabiję na tym boisku, ale kit, odegram się.
Chwilę później byłam już ubrana w czarne legginsy, białą bluzkę i niskie czarne trampki. Właśnie związywałam włosy w koczka kiedy przyszedł trener. Raz się żyje, najwyżej się potknę, stracę przytomność, zaciągną do kąta, zgwałcą i porzucą moje ciało w pobliskich krzakach, pech. Wzięłam głęboki oddech i położyłam piłkę na ziemi, trener w tym momencie zapisywał jakieś notatki, a ja rozejrzałam się. Hm, pusto. Uśmiechnęłam się pod nosem i już chciałam wziąć ponownie piłkę, gdy nagle na boisku - ni stąd, ni zowąd - pojawiła się drużyna szkolna reprezentująca ten sport, gorzej, że to chłopcy, jeszcze gorzej, że w drużynie jest również i..
- Horan.. - szepnęłam cicho przerażona gdy rozpoznałam go w tłumie. Tak jak głosi zasada - "prędzej go usłyszysz, niż zobaczysz." Tak też było. Śmiał się i rozmawiał z kolegami gdy przysiedli chwilowo na trybunach. Uśmiechnęłam się lekko.
- Davis. - mruknął nauczyciel chowając za siebie notatki i ponaglając mnie wydał kilka poleceń, które wykonałam. Reszta mojej "próby" przebiegła ponownie, a ja czułam na sobie wzrok innych...
~*~
- Niedługo wrócę, pa! - wrzasnęła radośnie Iz i przytulając mnie pośpiesznie wyszła zamykając za sobą drzwi. Uniosłam lekko ku górze lewą brew w akcie zdziwienia po czym, wzruszyłam ramionami i zgarniając miskę z popcornem rozłożyłam się na kanapę. Tym samym włączyłam telewizor i ospale gapiłam się obszerny ekran. Wzięłam znudzona garść popcornu i zaczęłam się zastanawiać co takiego może robić moja siostra. Przecież wyszła.. Ciekawe gdzie, i z kim?.. Rany! ale już późno! - pomyślałam i ziewnęłam, później poczułam jak moje powieki powoli opadają a ja zapadam w sen. Zamknęłam oczy i uśmiechając się pod nosem przykryłam się cieplutkim kocem. Jednak zawsze coś musi być nie tak; po chwili usłyszałam natrętne pukanie do drzwi. Żarty jakieś? Jęknęłam żałośnie i wstałam leniwie pocierając oczy piąstkami. Kto to u licha o tej porze?!
- Czego!? - mruknęłam na powitaniu zirytowana, otworzyłam drzwi i zamarłam: moim oczom ukazał się uśmiechnięty Niall. Zamrugałam kilka razy po czym "otrzepałam" głowę.
- H-hej N-niall.. - powiedziałam lekko niepewnie wychylając się zza framugi drzwi, sprawdzając czy ktoś nie robi sobie ze mnie jaj. Chłopak zdziwił nieco i również się rozejrzał po czym jego wzrok utkwił w moich tęczówkach.
- Cześć Hope. - zachichotał cicho. - Jest może Izzy? - zapytał lekko niepewnie. What? Co po mu Izzy o tej porze? - zdziwiłam się i uniosłam lekko jedną brew.
- Izzy? - powtórzyłam, wtedy do mnie dotarło, że przecież dość niedawno wyszła. - Um, spóźniłeś się trochę, wyszła z jakiś czas temu.. - mruknęłam trochę zażenowana i wzrok skierowałam ponownie na blondyna.
Zdaje mi się czy on posmutniał?
Poczułam lekko ukłucie w sercu. Uchyliłam lekko usta czując, że powinnam coś zadziałać. - N-niall..? - spytałam niepewnie, nieśmiało i spuściłam wzrok na buty.
Zdaje mi się czy on posmutniał?
Poczułam lekko ukłucie w sercu. Uchyliłam lekko usta czując, że powinnam coś zadziałać. - N-niall..? - spytałam niepewnie, nieśmiało i spuściłam wzrok na buty.
- Hm? - ruszył głową.
- Jak chcesz możesz mi pomóc ją poszukać. - wypaliłam nie myśląc. Poczułam jak moje policzki robią się czerwone, czułam na sobie jego wzrok. Podniosłam wolno głowę i ujrzałam jego rozbawienie. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Rany, dlaczego on tak na mnie działa?
- Pewnie, chodź. - skinął głową, a kąciki jego ust się podniosły tworząc uśmiech.
- Jasne, poczekaj. - odpowiedziałam pośpiesznie zakładając buty i zakładając swoją bawełnianą czapkę, wzięłam klucze. - Okey. - chłopak ponownie skinął głową i przepuścił mnie przodem przez bramkę naszej posesji. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, jak bardzo zimno jest o tej porze roku jak i dnia. Wzdrygnęłam się na samą myśl co będzie za kilka tygodni.
- Tędy będzie szybciej. - powiedział Niall wskazując na drogę prowadzącą przez pobliski park. Najbardziej czego nienawidzę w tym momencie to ogarniająca nas ciemność, której wręcz nie cierpię od wczesnego dzieciństwa. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym.
- Skoro tak uważasz.. - powiedziałam cicho, z nutką niepewności. Niebieskooki spojrzał na mnie rozbawionym wzrokiem i klepnął mnie delikatnie w ramię "dodając" otuchy.
- Chyba nie boisz się ciemności, co? - zażartował patrząc na mnie ukradkiem.
- Pff.. N-nie. - odpowiedziałam nieco urażonym tonem. - Chodźmy lepiej.. - mruknęłam. Na szczęście drogę oświetlały nam uliczne lampy, które co jakiś czas gasły by ponownie się zapalić. Mimo, że chodnik był obszerny ja nadal szłam blisko blondyna. Co jakiś czas któreś z nas rzucało jakiś słaby tekst, by utrzymać "rozmowę" na duchu. W pewnym momencie coś poruszyło liście z krzewów tworząc mały hałas i przebiegło nam drogę. Pisnęłam przerażona i jak mała dziewczynka odruchowo wtuliłam się w towarzysza, na co ten zachichotał cicho na mój gest, chyba mu to nawet nie przeszkadzało - a nawet i podobało. Moment.
- W-wybacz.. - szepnęłam i popatrzyłam przepraszająco na Horana po czym odsunęłam się od niego spuszczając wzrok na buty. Nie powinnam tego zrobić, w końcu i tak jestem dla niego nikim.. - pomyślałam, a w mojej głowie roiło się od masy pytań.
- Chodź tu. - usłyszałam tuż nad uchem irlandzki akcent. Niespodziewanie jednak poczułam, że Niall wziął mnie pod swoje ramie, tak, że szłam tuż obok niego, tak, że swobodnie mogłam poczuć bicie jego serca.. Instynktownie wtuliłam się w niego bardziej, chcąc uzyskać trochę jego ciepła, na co chłopak zamruczał i przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Dobra, robi się zbyt gorąąąco. A ja? Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, który dotarł do moich nozdrzy.
Nie, mi to nie przeszkadza. - pomyślałam i zamknęłam oczy uśmiechając się pod nosem. Wreszcie było mi tak dobrze.
W końcu otworzyłam oczy i spotkałam się z jego błękitnymi oczami i nieśmiałym uśmiechem. Wnet zniknęła moja pewność siebie, tak jakbym była pod jego zaklęciem. Uchyliłam lekko usta chcąc jakoś się usprawiedliwić, równie niespodziewanie zaczęło kropić; kilka sekund później zaczęło lać. Nic nie mówiąc, niebieskooki dał mi swoją bluzę i tak jak jak poprzednio: otulił mnie swoim ramieniem. Na dworze zrobiło się chłodniej? Oops..
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i trochę też droczyliśmy, przez te kilka lat co go "znam", poczułam jakby był mi całkiem bliski.. Trochę tak jak Izzy.
Ni stąd, ni zowąd, blondyn złączył nasze dłonie. Popatrzyłam na niego zdziwiona i lekko przestraszona, poczułam jak moje policzki się różowią. Po chwili uczucie dyskomfortu minęło. Przy nim czuję się dobrze; tak inaczej, tak wolno, przy nim mogę czuć się bezpiecznie. Zabawne.
Śmiejąc się dotarliśmy aż pod drzwi mojego domu. Wyjęłam klucze i zręcznie otworzyłam zamek od drzwi. Pokręciłam z niedowierzaniem głową nadal cicho chichocząc. Czyli co, czas się pożegnać? Mina mi zrzedła, jemu również. Ale cóż, tak bywa. Ponownie się do siebie zbliżyliśmy szczerząc się. Tak blisko, a tak daleko. Uchyliłam nieco usta by coś powiedzieć, jednak chłopak mnie poprzedził:
- To widzimy się na treningu, Hopey. - powiedział i mnie przytulił. Nagle w jednym momencie poczułam jakby stado motyli uwolniło się w moim brzuchu. Jest jedynym chłopakiem, który mnie przytulił. - Pa! - wrzasnął po czym moment później znalazł się już przy bramie.
- Pa Niall. - odpowiedziałam cicho, choć bardziej to przypominało szept do samej siebie niż odpowiedź. Przez jeszcze pewien czas odprowadzałam go wzrokiem aż po chwili znikł mi z oczu. Westchnęłam rozmarzona a zarazem tak smętnie, a mimo to nadal się uśmiechałam. Gdy chciałam pójść do siebie na mojej drodze stała Izzy, która oparta o framugę drzwi przypatrywała mi się od zapewne dłuższego czasu. Spojrzałam na nią zaskoczona, na co ona posłała mi pytające choć znaczące spojrzenie.
- Jak było na randce? - odezwałam się robiąc triumfalną minę i krzyżując ręce na piersiach, a blondynka wywróciła oczami zabawnie.
- Chodź tu. - usłyszałam tuż nad uchem irlandzki akcent. Niespodziewanie jednak poczułam, że Niall wziął mnie pod swoje ramie, tak, że szłam tuż obok niego, tak, że swobodnie mogłam poczuć bicie jego serca.. Instynktownie wtuliłam się w niego bardziej, chcąc uzyskać trochę jego ciepła, na co chłopak zamruczał i przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Dobra, robi się zbyt gorąąąco. A ja? Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, który dotarł do moich nozdrzy.
Nie, mi to nie przeszkadza. - pomyślałam i zamknęłam oczy uśmiechając się pod nosem. Wreszcie było mi tak dobrze.
W końcu otworzyłam oczy i spotkałam się z jego błękitnymi oczami i nieśmiałym uśmiechem. Wnet zniknęła moja pewność siebie, tak jakbym była pod jego zaklęciem. Uchyliłam lekko usta chcąc jakoś się usprawiedliwić, równie niespodziewanie zaczęło kropić; kilka sekund później zaczęło lać. Nic nie mówiąc, niebieskooki dał mi swoją bluzę i tak jak jak poprzednio: otulił mnie swoim ramieniem. Na dworze zrobiło się chłodniej? Oops..
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i trochę też droczyliśmy, przez te kilka lat co go "znam", poczułam jakby był mi całkiem bliski.. Trochę tak jak Izzy.
Ni stąd, ni zowąd, blondyn złączył nasze dłonie. Popatrzyłam na niego zdziwiona i lekko przestraszona, poczułam jak moje policzki się różowią. Po chwili uczucie dyskomfortu minęło. Przy nim czuję się dobrze; tak inaczej, tak wolno, przy nim mogę czuć się bezpiecznie. Zabawne.
~*~
Śmiejąc się dotarliśmy aż pod drzwi mojego domu. Wyjęłam klucze i zręcznie otworzyłam zamek od drzwi. Pokręciłam z niedowierzaniem głową nadal cicho chichocząc. Czyli co, czas się pożegnać? Mina mi zrzedła, jemu również. Ale cóż, tak bywa. Ponownie się do siebie zbliżyliśmy szczerząc się. Tak blisko, a tak daleko. Uchyliłam nieco usta by coś powiedzieć, jednak chłopak mnie poprzedził:
- To widzimy się na treningu, Hopey. - powiedział i mnie przytulił. Nagle w jednym momencie poczułam jakby stado motyli uwolniło się w moim brzuchu. Jest jedynym chłopakiem, który mnie przytulił. - Pa! - wrzasnął po czym moment później znalazł się już przy bramie.
- Pa Niall. - odpowiedziałam cicho, choć bardziej to przypominało szept do samej siebie niż odpowiedź. Przez jeszcze pewien czas odprowadzałam go wzrokiem aż po chwili znikł mi z oczu. Westchnęłam rozmarzona a zarazem tak smętnie, a mimo to nadal się uśmiechałam. Gdy chciałam pójść do siebie na mojej drodze stała Izzy, która oparta o framugę drzwi przypatrywała mi się od zapewne dłuższego czasu. Spojrzałam na nią zaskoczona, na co ona posłała mi pytające choć znaczące spojrzenie.
- Jak było na randce? - odezwałam się robiąc triumfalną minę i krzyżując ręce na piersiach, a blondynka wywróciła oczami zabawnie.
Czytasz = Komentujesz : )
___________________________________
P: Mam nadzieję, że wam się podoba rozdział. ^^ Specjalnie dla Was pojawiły się i momenty Niopey Hovis Moments! [Niall+Hope] :D W każdym bądź razie: Oby wam się podobało i mam nadzieję, że czekacie na następną część, bo my czekamy na waszą opinię wyrażoną w komentarzach. xx :)
W: Oj Niasella Shippers hahahaha. Jak się podoba rozdział? Zachęcam do kontynuowania czytania naszej zwariowanie pokręconej historii. Pozdrowionka xx
Uwielbiam tego bloga i czekam na następne rozdziały!!!! Niall <3 !!! Jejku jeszcze więcej takich momentów pls !!!! (Niech Niall będzie z Hopy!! (Będzie ją bronił przed Caroline i jej paczką i to tak słodko) <3 ) !!!!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę przestać szczerzyć się do monitora :D Niall- taki słodziak <3 Całym sercem jestem za tym żeby Niall był z Hope <3 Co do Izzy to ma branie, zazdroszczę. Pozdrawiam dziewczyny :*
OdpowiedzUsuńsuper blog :D macie talent dziewczynyyy!!!
OdpowiedzUsuń