środa, 11 listopada 2015

Rozdział 21

2 komentarze:
Hope

Harry rzucił pomysł pójścia do klubu. Byłam temu przeciwna bo nie lubiłam zbytnio takich miejsc. A Izzy? Usłyszała słowo "klub" i już pobiegła szykować kreację. A jeszcze wcześniej była obrażona na... właściwie nie wiem na kogo, ale była. 
Wracając, szliśmy właśnie do tego klubu, według naszego lokatego informatora, najlepszego w okolicy. Chłopaki dyskutowaliśmy, Izzy podskakiwałam w kusej różowej sukience i swojej parce, która nijak nie pasowała do reszty stroju, a ja szłam i trzęsłam się z zimna. Ucieszyłam się w środku, gdy Harry oznajmił, że jesteśmy na miejscu. Już na wstępie poczułam zapach alkoholu i papierosów, czego wręcz nienawidziłam. Skierowaliśmy się od razu do baru. Chłopaki zamówili po piwie, a Izzy zamówiła mi i sobie jakieś drinki. Ledwo wzięłam jeden łyk, a ona była gotowa zamówić kolejnego. Mojej kochanej siostrzyczki nie znałam od tej strony.
- To co, idziemy tańczyć? - zapytał Harry.
- Z Tobą? Nigdy - Izzy zarzuciła teatralnie włosami. - Ja tu na razie zostaje, muszę dokończyć drinka.- podniosła swój kieliszek z jakąś różową mieszanką wybuchową.
- Dokończyć czy zamówić kolejnego? - zapytałam z ironią. 
- A co Cię to obchodzi? - Rzuciła mi dziwne spojrzenie. Uniosłam ręce w geście obronnym. Alkohol ją wkurzył, moje słowa czy obecność Harry'ego?
- Lepiej chodźmy na ten parkiet, zaszalejemy - mrugnął do mnie Niall. - A Ty tu zostań i się z nią użeraj - szepnął do Harry'ego, co jednak usłyszałam, ponieważ stałam na tyle blisko.
- Wszystko słyszałam - powiedziała Izzy. Niall, aż znieruchomiał. 
- Nie martw się, to będzie dla mnie sama przyjemność - odpowiedział z wyraźnym sarkazmem Hazz.
- Tsa, jasne - Jeśli ona będzie tyle piła, to my zaraz ja stąd wyniesiemy nieprzytomną.
- No już, idźcie tańczyć -  Styles popchnął nas w stronę głównego parkietu.
- Myślę, że powinnam jej popilnować, żeby więcej nie piła. Przecież ona się wykończy - powiedziałam do Nialla, kiedy kierowaliśmy się w stronę parkietu. 
- Jest prawie dorosła. Wie co robi - uśmiechnął się miło - a teraz przestań się zamartwiać i zabaw się trochę. - cmoknął mnie w policzek na co mimowolnie zachichotałam.
Niall to nawet dobry tancerz. Cały czas się śmialiśmy jak któreś z nas popełniło błąd przy którymś z kroków. Często mu deptałam po stopach, a on przy okręcaniu mnie puszczał mnie w najmniej odpowiednich momentach przez co prawie się przewracałam.To jednak wywoływało u nas jeszcze większe salwy śmiechu. 
Przetańczyliśmy z trzy, może cztery piosenki, dopóki nie usłyszeliśmy: 
- Odbijany - nim się zorientowaliśmy za rękę złapał mnie jakiś obcy chłopak. W szybkim tempie znalazł się na miejscu Nialla. Chciałam się wyrwać i stamtąd pójść, ale trzymał mnie zbyt mocno.
- Czy ktokolwiek pozwalał Ci dotykać mojej dziewczyny? - Niall gwałtownie odepchnął tego chłopaka na bok.
- Niech pomyślę... nie - uśmiechnął się dość dziwnie. Przez tą krótką wymianę zdań zdążyłam się mu dokładniej przyjrzeć. Nie wyglądał na wiele starszego od nas. Był brunetem wyższym o kilka dobrych centymetrów od Nialla.
- Co Ty kurwa pieprzysz? - Niall zacisnął usta w wąską linię. - I co się tak szczerzysz?!
- Pieprzyć to mogę, ale Twoją dziewczynę i to naprawdę ostro - przybrał cwaniacki uśmieszek i mrugnął do mnie. Niall nie wytrzymał i po prostu rzucił się na niego, tak po prostu, na środku parkietu pełnego tańczących ludzi. Chciałam jakoś go odciągnąć, ale moja siła jest niczym w porównaniu do jego. Koło nas momentalnie, jak grom z jasnego nieba, pojawił się Harry. Na szczęście. Po chwili udało mu się rozdzielić Nialla od tego typka. Jednak mój chłopak nie dawał za wygraną, w jego oczach szalała furia.
- Puść mnie, muszę skończyć to co zacząłem - krzyknął na Harry'ego.
Złapałam mojego blondaska za ręce, by go powstrzymać od kolejnego ataku.
- Niall, spokojnie. Nie warto wszczynać tu większej bójki. Jesteśmy tu żeby odpocząć a nie przysparzać sobie problemów. A chyba nie chcesz zaprzyjaźnić się z miejscową policją?. - rozluźnił się po krótkiej chwili. 
- Jeszcze raz się do Ciebie zbliży to... - zacisnął dłonie w pięści i rozejrzał w poszukiwaniu bruneta. - Muszę się napić - nim zdążyłam przetworzyć to co powiedział, już go nie było. Poszedł w stronę miejsca, w którym siedzieliśmy poprzednio. Poszłam w jego ślady i po chwili siedziałam już koło niego. Przyjrzałam się mu uważnie. Nadal było widać po nim, że jest na maksa wkurzony. Obronił mnie, co oczywiście bardzo mi zaimponowało. Naprawdę, mieć takiego chłopaka to skarb.
Spojrzałam w prawą stronę, gdzie wcześniej siedziała Izzy, ale teraz jej tu nie było. Wstałam i rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam sylwetkę bardzo podobną do sylwetki mojej siostry tańczącą z kimś. Zaczęłam iść w tamtym kierunku. Tak, to była Izzy, ale nie tańczyła ona z Harrym, tylko z kimś zupełnie obcym. Ledwo trzymała się na nogach. Ale nadal próbowała zrobić jakiś efektowny krok w tańcu. Chciałam podejść do niej, ale Harry mnie wyprzedził. Złapał ją za rękę i chciał z nią odejść 
- Ej, nie dotykaj mnie - wyrwała swoją rękę z dłoni Harry'ego - nawet nie zdążyłam porządnie zatańczyć z tym przystojniakiem - wysłała mu buziaka w powietrzu. Rzuciłam okiem na jej partnera. Wysoki blondyn w kraciastej koszuli. Mimo, że była pijana miała rację, chłopak był przystojny.
- Nie powinnaś tańczyć z obcym facetem. Nie znasz go i nie wiesz jakie ma zamiary. - Ojcowski głos Harry'ego. To serio zabawne...
- Ty na pewno nie będziesz mi mówił co mam robić - spojrzała na niego groźnym i, o dziwo, trzeźwym wzrokiem - nie jesteś moim chłopakiem, żeby mnie pilnować.
- Ale mogę nim zostać - uśmiechnął się szeroko. Dziwne, że pomimo frustracji potrafił przykleić uśmiech na twarzy.
- To nie jest czas na takie żarty - przybrała poważną minę - w ogóle za kogo ty się uważasz?
- Izzy, chodź już lepiej. Usiądziesz sobie. Widzę, że się ledwo trzymasz na tych nogach - nie pozwolił jej dokończyć. 
- Styles - warknęła - uważasz, że jestem na tyle pijana, że nie dam rady stać - założyła ręce na biodra - mylisz się. Mogłabym przetańczyć całą noc - podeszła do chłopaka, który stał i tak samo jak ja, przyglądał się całej tej sytuacji. Złapała go za rękę i zaczęła z nim ponownie tańczyć. On położył na jej biodrach ręce trochę zbyt nisko, co nie umknęło uwadze Hazzy. Wściekły już do granic możliwości Loczek, podszedł do nich i odciągnął Isabellę tym razem się nie zatrzymując. Na początku się opierała, ale po chwili zrezygnowała. W końcu nie miała wyjścia skoro Harry przerzucił ją przez ramię. Nie nadawała się już do tańczenia, a co dopiero do siłowania z silniejszym od siebie chłopakiem. A ja stałam cały czas w tym samym miejscu, popychana przez niezwracających na mnie uwagi ludzi. Byłam rozbawiona tą sytuacją. Ach ta Izzy, nie pozwolę jej nigdy dotknąć tak dużej ilości alkoholu. 
Dopiero teraz zauważyłam, że ktoś się do mnie zbliża. Był to ten sam facet, który zaczepił mnie i Nialla. Szedł i znowu się uśmiechał. Co za upierdliwy typ! Przestraszyłam się go, tak na serio. Nie wiedziałam do czego mógłby być zdolny. Dlatego szybkim krokiem wróciłam do Nialla, który siedział na barowym krześle i prawdopodobnie szukał mnie wzrokiem. Gdy wreszcie wychwycił mnie swoim błękitnym spojrzeniem, z jego twarzy zniknęło widoczne wcześniej napięcie. Nie widziałam nigdzie Izzy i Harry'ego. Pewnie Styles zabrał ją wreszcie do hotelu. Usiadłam koło Nialla i rozejrzałam się dyskretnie. Kilka metrów od nas, tajemniczy stręczyciel opierał się wygodnie o blat i bacznie nas obserwował. A dokładniej mówiąc, mi. Starałam się nie zwracać na to uwagi, ale za jakiś czas musiałam sprawdzić czy nadal to robi. Jego zajęcie się nie zmieniło. Nie czułam się tu zbyt bezpiecznie.
- Niall, możemy już wracać? - przejechałam opuszkami palców po jego dłoni.
- Możemy - spojrzał na mnie podejrzliwie - wyglądasz jakoś inaczej. Masz dziwną minę. Co się stało? 
- Nic się nie stało. Po prostu jestem zmęczona.- westchnęłam i uśmiechnęłam się wystarczająco sztucznie by wyglądało to naturalnie. Horan dopił swojego shot'a, zapłacił i łapiąc mnie za rękę ruszył do wyjścia.

Isabella

Obudziłam się bez otwierania oczu. To dość dziwne uczucie. Być w pełni świadomym tego co się dzieje, lecz też czuć się tak, jakby się spało. Cholerne uczucie. Ale wiedziałam, że głowa będzie mnie cholernie boleć kiedy tylko się ruszę, dlatego po prostu leżałam sobie z opuszczonymi powiekami, przytulona do ciepłej poduszeczki. Nigdy więcej alkoholu. Nigdy. Jaka ja byłam głupia. Jestem głupia. Kurde. Czemu ta poduszka jest tak twarda. Zaraz! I czemu ona oddycha?!
Zerwałam się z łóżka, jednak moje nogi były jak z waty więc zaliczyłam bliższe spotkanie w podłogą.
- Cholera jasna! - syknęłam i złapałam się za głowę. 
- Czemu już mnie nie przytulasz, Izzy? Było tak fajnie... - Zaspany głos Harry'ego był serio seksowny, ale to co mówił, wystarczyło, żebym zdenerwowała się jeszcze bardziej.
Gracja, dziewczyno! Pamiętaj o gracji. Usiadłam kulturalnie, poprawiłam włosy i strzepnęłam z mojej imprezowej sukienki niewidzialne drobinki równie niewidzialnego kurzu.
- Tak się zastanawiam - Styles tym razem usiadł na brzegu łózka tak, że jego stopy były na linii moich kolan - jesteś tak głupiutka, że to aż słodkie, czy to jakaś inna siła sprawia, że tak mnie do ciebie ciągnie. Za każdym razem. 
Otworzyłam szerzej oczy i powoli odwróciłam twarz w jego stronę. Przyjrzałam mu się przez moment. Każde pasmo włosów odstawało na inną stronę, a oczy błyszczały od zaspania. Jednak miał zupełnie przytomny uśmiech. Czekał aż coś powiem.
- Jesteś pojebany
- I cały romantyzm szlag trafił... - burknął i rzucił się z powrotem na łóżko.

- Wy małe jędze... Czemu wy mi to robicie... Ugh!
- Przepraszam Izzy, ale czy możesz mi wyjaśnić co ty robisz? - Harry pukał do drzwi łazienki, w której właśnie koczowałam i użerałam się z moimi nieposkromionymi kudłami. Kac dał mi wreszcie spokój. Niech żyje aspiryna! Ale wracając do włosów Akurat tego dnia im się umyślało układać gorzej niż Harry'emu.
- Czeszę się, a co? Musisz za potrzebą? - odwróciłam się w kierunku zamkniętych drzwi.
- Nie, po prostu nawijasz coś tam pod nosem, a ja chcę się tylko upewnić, że nie mówisz do mnie. Jak wiesz, mieszkam z dwiema kobietami i w takich sytuacjach często zbieram opieprz od Gemmy, która zazwyczaj coś do mnie mówi gdy korzysta z łazienki na dole.
- Wejdź bo nie zamierzam gadać z tobą przez drzwi. - westchnęłam zupełnie ignorując poprzedni monolog Stylesa. Chłopak jednak posłusznie wszedł do pomieszczenia i zajął miejsce na muszli klozetowej. Ciekawie, nie powiem. - Jakie plany na dzisiaj?
- Myślałem, że moglibyśmy zwiedzić kurort...
- A jak spadnie na nas lawina? W szczególności na mnie? - zapytałam z udawanym przejęciem. On jednak zignorował moje sarkastyczne pytanie.
- Życie kobiet jest naprawdę fascynujące - mruknął Harry opierając brodę na dłoni.
- Dlatego tak się za nimi oglądasz? - spojrzałam na niego z uniesioną brwią w lustrzanym odbiciu. Hazz troszeczkę się speszył.
- Nie to, że oglądam. Jestem facetem.
- To cię nie usprawiedliwia - mrugnęłam - Jesteś kobieciarzem i tyle.
- Oj, wypraszam sobie - wstał i ruszył w moim kierunku. Miał rozbawiony i opanowany wyraz twarzy jednocześnie, choć nie wiem czy to w ogóle możliwe. Wyczuwam atak...- Zarzucaj mi wszystko, tylko nie to, że jestem kobieciarzem. - stanął tuż za mną i swoje dłonie oparł na moich biodrach. Lekko się spięłam, ale w sumie nie mógł mi nic zrobić. Jednak on zaczął te swoje łapska sunąć w górę. O cholera! - Masz łaskotki? - Po tym pytaniu zaczął mnie tak po prostu łaskotać. Niestety miałam je i już po chwili zwijałam się ze śmiechu i uczucia pewnego dyskomfortu.
- Harry! Błagam... Przestań! - próbowałam się mu wyrwać, ale gdzie moja siła w porównaniu do jego?
- Jak ładnie poprosisz to może, może cię zostawię. - zaśmiał się. Ze świadomością poniesionej klęski wymamrotałam:
- Tak pięknie proszę..
- No niech ci będzie. - westchnął i mnie puścił. Od razu zmroziłam go wzrokiem, ale jak to Harry, nie wziął tego specjalnie do siebie. - A teraz w ramach wdzięczności poproszę... - dotknął palcem swojego policzka.
- Mam ci sprzedać całusa w policzek? - pokiwał głową. - Całusy sprzedaję tylko wybranym - wyszczerzyłam się. Styles udał smutek więc się ugięłam. - No ale niech ci będzie. - szybko cmoknęłam go w policzek i wybiegłam z łazienki.
- Już ta godzina?! Chodźmy bo nam śniadania braknie. - naciągnęłam trampki na nogi.
- A twoje włosy? - Hazz oparł się o futrynę i uniósł brwi.
- Myślisz, że się nimi przejmuję? - chłopak wzruszył jedynie ramionami i pokręcił głową. - A tak w ogóle to rusz dupę i idziemy. Tamci pewnie czekają. - Wstałam przygładziłam włosy by nie wyglądać jak zjawa w Halloween i poszliśmy.

- Możemy pogadać, Izzy? - Hope kopnęła mnie w kostkę, kiedy kończyliśmy jeść nasze śniadania.
- Jasne, gadajcie - uśmiechnął się do niej promiennie Niall.
- Ale mi chodziło, że we dwie. - Hopey posłała mu wymowne spojrzenie. Chłopaki przez chwilę patrzyli się na siebie. W końcu, po wzrokowej wymianie zdań, podnieśli swe zacne tyłki z krzeseł.
- To my pójdziemy odnieść talerze... - Wybełkotał Horan. Następnie razem z Harry'm wstali i po zebraniu naczyń poszli w nieznanym mi kierunku.
- Co się działo wczoraj? - Wyskoczyłam  z pytaniem. Serio ciekawiło mnie co mogłam odstawiać po alkoholu. - Mam nadzieję, że nie wykorzystałam nikogo...
- Spokojnie. - zachichotała. - Upiłaś się nieźle, potem tańczyłaś z jakimś przystojniaczkiem, aż w końcu rozwścieczony zazdrosny Harry zabrał cię do pensjonatu. - wyjaśniła z bananem przyklejonym do twarzy.
- O cholera... - Tylko na tyle było mnie wtedy stać. - Ja nigdy nie piłam - wyszeptałam.
- Nie wydaje mi się - mrugnęła do mnie.Przewróciłam oczami.
- A więc o czym chciałaś ze mną pogadać?

Jeśli przeczytałaś/łeś - zostaw komentarz! ~
_________________________________________________________________________________

V: I oto jest kolejny rozdział! Jak wam się podobał?? Co sądzicie o chłopaku, który zaczepił Hope? Uchylę rąbka tajemnicy: to niejednorazowe spotkanie ^^
Mamy nowy szablon! Specjalnie do Better Late Than Never <3
Mogę się troszkę zareklamować? Otóż serdecznie zapraszam na opowiadanie o Louisie : WATTPAD i BLOGSPOT 
Pozdrowionka i do następnego  xx
LA: Hopey ma branie, haha. Tak jak mówiła Vicky to nie koniec znajomości tej dwójki. Jak podoba się rozdział? Swoją opinię wyraźcie w komentarzach ;)
Tak, więc nie będę się rozpisywać, do następnego :*

Szablon by
InginiaXoXo