wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 5

Izzy

Droga do szkoła minęła mi dość przyjemnie (mimo, że pogoda była do dupy...). Poprzedniego wieczoru Hope wytłumaczyła mi materiał omawiany przez nią w ciągu minionego tygodnie nauki. Szczerze? Nic nie zrozumiałam. W sumie nie ma się co dziwić. Z moją kumatością to nawet ułanki są wyższą matematyką...
Po drodze śmiałyśmy się z czegoś nieustannie. A to, że jakaś staruszka nie może utrzymać swojego psa na smyczy, a to że jakiś facet omal się nie wywalił. Pod szkołą otworzyłam szeroko usta. Myślałam zawsze, że moja szkoła jest wielka, ale ten budynek był jak 3 moje poprzednie licea.

Weszłyśmy do środka. Zrobiło się trochę cieplej dlatego zdjęłyśmy swoje kurtki i pozostawiłyśmy je w szatni. Cały czas dyskutowałyśmy na temat tego jak mam się zachowywać w szkole.
Wychodząc zauważyłam pana H idącego korytarzem. Jak to już miałam w nawyku, zatrzymałam się i skupiłam swoje spojrzenie na nim.
- Hej? Czy Ty mnie słuchasz? - Hope pomachała mi ręką przed oczami.
- Um... Sorry, zagapiłam się. - powiedziałam nie spuszczając oka z kędzierzawego.
- Na co? Na Harry'ego? Nie żartuj, że Ci się podoba! - Zaśmiała się. - Nie warto. On ma dziewczynę.- A jednak...
Westchnęłam ciężko.
- Hope, a gdzie jest...- zaczęłam odwracać się w stronę siostry.
- Hope?! Chyba Ci się coś pomyliło dziewczynko! - jakaś blondynka spaliła mnie wzrokiem.
- Sorry, ale ja nie jestem dziewczynką. Jestem Izzy. - wyciągnęłam z uśmiecham rękę w stronę dziewczyny. Niestety, w odpowiedzi usłyszałam tylko "spadaj!"
Jakimś cudem odnalazłam sekretariat i moją szafkę. Zabrałam potrzebne książki i udałam się na biologię. Kolejny przedmiot na mojej długiej liście znienawidzonych przedmiotów szkolnych.
Weszłam do sali 305 jakieś 6 minut przed dzwonkiem. Nigdzie nie widziałam Hope i miejsca dla siebie. Dopiero po chwili zauważyłam miejsce obok jakiegoś blondyna. Bez wahania podeszłam do niego.
- Mogę usiąść? - zapytałam wskazując wolne krzesło.
- Mhm. - chłopak skinął głową nie odrywając oczu od swojego iPhona. Usiadłam i położyłam swoje książki na biurko, po czym walnęłam głową o blat. Gdy zadzwonił dzwonek, mój towarzysz schował telefon do kieszeni i spojrzał na mnie.
- Co Ty tu robisz?!
- Wiesz, gdybym nie zapytała czy mogę tu usiąść, to może i bym się zastanowiła nad odpowiedzią - odparłam z dziewczęcą gracją.
- Ale...
- Ale tak się zagapiłeś w telefon, że zapomniałeś, że mi pozwoliłeś.
- Ach, sorry, wybacz. - niebieskooki podrapał się po głowie. - Jestem Niall. - podał mi rękę.
- Izzy, miło mi. - uścisnęłam dłoń.
Do sali wszedł nauczyciel i spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem. Przypomniałam sobie o kartce wypisanej przez rodziców. Zerwałam się i podałam papier mężczyźnie.
- Panno Anderson, proszę, przedstaw się klasie. - Mmm... coś co lubię...
Hej! - wszyscy spojrzeli na mnie. - Jestem Isabella. Ale mówcie mi Izzy. Mam nadzieję, że mnie polubicie, chociaż znając życie znienawidzicie. - powiedziałam z uśmiecham.
- Dobrze Isabello, możesz już usiąść.
- Tak jest! - zasalutowałam jak w wojsku co wywołało stłumione śmiechy i krytyczne spojrzenie siwawego nauczyciela.. Wróciłam do ławki i zaczęła się zwykła nudna lekcja.

- Hej, Izzy, rozumiesz coś z tego? - zapytał szeptem Niall.
- Zwariowałeś? Ja do tej pory się dziwię, że zdałam do liceum. - zaśmialiśmy się.
Reszta lekcji minęła nam na wymianie swoich braków w wiedzy. Jak się okazało, Nialler tak samo jak ja, nic nie umie.

Następną lekcję miałam na pierwszym piętrze. Nie mogłam się obejść bez kłopotów. Wspinając się po schodach potknęłam się o własne nogi i poleciałam do przodu.
- Kurwa mać! - krzyknęłam upadając na dłonie.
Pech chciał, że przede mną szła jakaś nauczycielka i gdy tylko w moich ust wydobyły się niekorzystne słowa, odwróciła się z zabójczym spojrzeniem. Szybko się podniosłam żeby nie tamować przejścia.
- Jak masz na nazwisko młoda damo. - kobieta wyjęła jakiś notes i spojrzała na mnie.
- Isabella Anderson. - powiedziałam lekko zszokowana. Jeszcze nie wiedziałam co się kroi
- Ładnie sobie pani poczyna, panno Anderson. - cisnęła we mnie kartką z notatnika i odeszła. Spojrzałam na świstek papieru. Ta stara krowa wlepiła mi kozę! Byłam wściekła.

Reszta zajęć minęła mi na moich filozoficznych przemyśleniach. Nigdzie nie widziałam ani Hope, ani Nialla, ani Harry'ego. Tego ostatniego to w sumie nie chciałam spotkać.
Szłam właśnie na swoją odsiadkę kiedy nagle zauważyłam grupkę, która stała przy ścianie i najwyraźniej z czegoś się śmiała. Podeszłam do nich i zaczęłam się przeciskać między nimi. To co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie. Stali oni nad Hope, która kuliła się przy ścianie. Wyglądała jakby ktoś ją pobił. Obecni nad nią trzymali swoje telefony i robili dziewczynie zdjęcia.
- Przestańcie! - warknęłam na rozbawionych. Wśród nich były 2 dziewczyny, z czego jedna nie wyglądała na zadowoloną z tego co robi; oraz czterech chłopaków, wśród nich Harry.
- A Ty co? Obrońca strapionych? - zapytała bardziej zadowolona brunetka. - ta łachudra to nasza Hopey. Niedorajda życiowa. - wszyscy wybuchnęli jeszcze większym śmiechem.
- Ja wiem kto to jest. - powiedziałam patrząc w przerażone oczy Hope. - To moja siostra.
Ekipa spojrzała na mnie z wielkimi oczami.
- Pewnie jesteś taką samą niedorajdą jak ona. - zakpiła brunetka.
- Carli, daj spokój. - odezwała się druga brunetka.
Ja w tym czasie wychyliłam głowę do góry i wzięłam głęboki oddech. Już wiedziałam co chcę zrobić. Wzięłam zamach i już miałam uderzyć w twarz tą Carli, kiedy ta w ostatniej chwili odskoczyła. Zamiast w nią, trafiłam w Harry'ego, który jako już kolejna osoba tego, dnia spalił mnie wzrokiem.
- Co zrobiłaś Ty mała sikso! - warknął Harold.
- Jakoś w parku byłeś dla mnie milszy... - powiedziałam z triumfalnym uśmiechem. Cała Carli zrobiła się czerwona, a reszta zaczęła się śmiać. Chwyciłam Hope za rękę i uciekłyśmy stamtąd.
- Po raz pierwszy ktoś przeciwstawił się Carolinie! Teraz ti Ci nie da żyć... - zachichotała moja siostrzyczka.
- Dobra, mam większe problemy. Nie wiesz gdzie jest sala... 325?
- Na końcu tego korytarza. Zaraz! Wlepili Ci kozę?! Po pierwszym dniu?! - Hope zrobiła wielkie oczy.
- Niestety... - jęknęłam i poszłam do klasy wskazanej przez brunetkę sali.
W środku siedział Nialler i kilku innych uziemionych uczniów. Przysiadłam się do chłopaka, którego jako jedynego tam znałam
- Hello! - przybiłam z chłopakiem piątkę. - Ciebie też wsadzili? Za co?
- Za spóźnienia ogólnie, a Ty? Oaza spokoju i kultury? - zażartował blondasek.
- Dzięki, że mi schlebiasz, ale nie wylądowałam tu za mój spokój i kulturę. Długa, nudna historia.
Mieliśmy być wszyscy cicho, ale oczywiście nie obyłam się bez dyskusji z Niallem. Dowiedziałam się, że lubi nożną i gra na gitarze.
- Nauczyłbyś mnie grać? - zapytałam korzystając z mojego uroku osobistego.
- Jasne, nie ma problemu. - blondasek przystał na moją propozycję ochoczo.

Po jakieś godzinie odsiadki wyszliśmy z klasy. Jak się okazało, Hope na mnie cały czas czekała.

Hope

Izzy siedziała już w kozie pierwszego dnia swojej obecności w szkole, nie jestem pewna ale to chyba nowy rekord. Zaśmiałam się pod nosem na samą myśl o tym i usiadłam na pobliskiej ławce, czekając za nią. Westchnęłam i oparłam głową o ścianę. Nigdy chyba nie zapomnę jej miny kiedy zamiast trafić pięścią w Caroline - trafiła w Harry'ego, który chyba nie ucieszył się z tego gestu. Pokręciłam lekko głową z niedowierzaniem. Ocaliła mi tyłek przed zgrają tych szkolnych hien, to szalone i nie obędzie się bez kłopotów. Wyjęłam swój już pół żywy telefon z kieszeni gdy zabrzmiał dzwonek kończący lekcje innych, oraz kończący odsiadkę Isabelli.
 Uśmiechnięta odwróciłam się w jej stronę, jednak tego co zobaczyłam się nie spodziewałam. Mina mi zrzedła; obok Izzy szedł nikt inny jak..
- Niall.. - szepnęłam przerażona bezgłośnie sama do siebie. - Um, to znaczy.. Jak tam odsiadka? - zapytałam z rozbawiona do Izzy, choć swój wzrok skierowałam na blondyna. - H-hej Niall. - wydukałam z bladym uśmiechem. Fakt, jest przystojny, ale nie jaram się nim jak jakaś trzynastolatka, pff.
- Hej, Hopey - Niall zachował się wobec mnie o dziwo miło. A w  sposób w jaki wypowiedział moje imię, zrobiło mi się niewiarygodnie miło.. Stop, Hope, opanuj się.
- Jesteśmy siostrami! - Izzy objęła mnie ramieniem. Miny blondyna nie potrafię opisać.
- Siostrami?! - powtórzył z wielkimi oczami.
- Noooo. - Moja siostrzyczka zrobiła głupkowatą minę.
Ruszyliśmy we trójkę w stronę szatni. Ja byłam cicho, a Niall z Isabellą nawijali cały czas. Ci to mieli tematów. Znali się kilka godzin, a gadali jak starzy, dobrzy znajomi. Po wyjściu ze szkoły rozstaliśmy się z Niallerem i poszłyśmy z Izzy w stronę naszego domu.
- Widzę, że zakumplowałaś się z Niallem. - zachichotałam cicho, przerywając tym samym panującą, niezręczną ciszę.
- Jest na serio w porządku. A on... ym... też robił to co tamci? - Izzy, nie zaczynaj tego tematu... - A tak w ogóle to co to było? Nic nie wspominałaś, że masz jakiś wrogów. - blondynka zatrzymała się i założyła ręce na piersi.
- Musimy o tym gadać? - zapytałam z miną szczeniaczka.
- Nie chcesz to nie musimy. - wzruszyła ramionami i ruszyłyśmy dalej.
Przechodziłyśmy akurat przez park, więc do domu zostało nam jakieś 5 minut spacerku. Moja zdolna siostrzyczka potknęła się o wystającą płytę chodnikową i już leciała na twarz. Na szczęście, albo raczej nieszczęście złapałam ją, lecz byłam za słaba w rękach i obie poleciałyśmy do przodu.
- Jasna cholera! - Izzy wyklinała wstając.
- Już przestań. Nic się nie stało. Takie gleby to normalka. - zaśmiałam się
- Dla Ciebie, Davis wszystkie wypadki to normalka! - usłyszałam za sobą znienawidzony już od dawna głos. Odwróciłam się i rzeczywiście zobaczyłam Styles'a. Zawsze muszę trafić na tego dupka w najmniej chcianym momencie.
- Spadaj! - warknęła Isabella, która stała już na równych nogach i mogłam zauważyć, że jest wściekła.
- No proszę, rzeczywiście jesteś tak samo fajtłapowata jak Twoja siostrzyczka. Izzy? Tak, Izzy. - Loczek zaczął się do nas przybliżać. - Ale wiesz, muszę Ci pogratulować. Nawet ja nie trafiłem pierwszego dnia do kozy.
- Zazdrościsz? - znów z ust Izzy padło złośliwe warknięcie.
- Nie mam czego. To raczej nie powód do dumy. A tak w ogóle to my się chyba nie znamy? Jestem, Harry, Harry Styles. A Ty jesteś Izzy Davis? - kędzierzawy wyciągnął rękę w stronę mojej siostry, a to, co zrobiła po prostu mnie rozbroiło. Napluła mu prosto na dłoń. Mocna jest... - Już nie masz życia, mała zdziro!. - Loczek się naburmuszył i sobie poszedł. Isabella też chwyciła mnie za rękę i ruszyłyśmy do domu.

- Jesteś naprawdę mocna! - wybuchnęłyśmy gwałtownym śmiechem kiedy przekroczyliśmy próg drzwi w domu. Nie, błagam; Izzy, moja siostra, postawiła się Caroline i Harry'emu
- Oj wiem. - mruknęła blondynka kiedy przejęłam od niej kurtkę i zawiesiłam ubranie na wieszaku. . Dziewczyna wykończona padła na kanapę i szukając pilota włączyła telewizor. Chichocząc pod nosem wzięłam swoje kapcie i podreptałam do kuchni. Co by tu zrobić? - pomyślałam przeglądając zawartość szafek aż natknęłam się na pudełko z kakaem. Wyjęłam ja i postanowiłam przygotować dla nas gorący napój.
- Mmm... Kakałko - Isabella oblizała się w progu podczas gdy nalewałam gorące mleko do kubków.
- Lubisz? - zapytałam z uśmiechem.
- Ba! Jeszcze pytasz. Uwielbiam!
Wzięłyśmy kubki i poszłyśmy do salonu. W telewizji leciało jakieś kolejne durne reality show. Mnie strasznie nudziło, ale Izzy była potwornie zainteresowana.

- Hope! Pomożesz mi z matmą?! - usłyszałam wołanie siostry przez drzwi. Wyszłam i udałam się do jej pokoju.
- Czego nie wiesz? - zapytałam ze znudzeniem.
- Tego. - blondynka pokazała mi podręcznik z jakimś zadaniem z matmy.
- To jest akurat proste. Tutaj przepisujesz. tu zamieniasz, a tu mnożysz. - z uśmiechem spojrzałam na Izzy. Jej mina była troszeczkę inna niż się spodziewałam. Patrzyła na mnie jak na idiotkę.
- I Ty myślisz, że ja coś zrozumiałam? - zapytała sarkastycznie. - A w sumie. Mniejsza z tym. Siadaj, pogadamy.- usiadłyśmy na łóżku dziewczyny. - Gdzie są rodzice?
- Ym. Tata jest w biurze, a mama pewnie w gabinecie. Nie radzę jej przeszkadzać. Projektuje jakąś nową kolekcję. - niebieskie oczy Isabelli omal nie wyszły ze swoich orbit.
- To mama jest projektantką?! Czekaj... OurDevis to jej marka?!
- Tak. - przyznałam dość niechętnie. Moja siostrzyczka zerwała się i zaczęła skakać po całym pokoju. - Dobra, już uspokój się. - złapałam ją za ramię.

Siedziałyśmy tak przez jakieś dwie godziny, ciągle rozmawiając o wszelakiego rodzaju duperelach. W końcu jednak rozmowa zaczęła schodzić na temat "chłopcy". Nie chciałam o tym gadać bo wiedziałam, że Izzy będzie chciała wiedzieć wszystko.
- A Niall. Znasz go? - wyrwała mnie z zamyśleń siostra.
- Trochę, ale Ty chyba lepiej. - zachichotałam cicho. - Spodobał Ci się?
- Wiesz... Jest w porządku. Ale żeby mi się spodobał to nie wiem. Z natury nie mam tak, ze ktoś mi się od razu podoba.. - wymamrotała.
- Czyżby? - wybuchłam śmiechem, na co dziewczyna refleksyjnie się "przebudziła".
- Harry się nie liczy! To skończony dupek! - wrzasnęła Izzy a na kąciki jej ust lekko się podniosły. - Myślałam, że będzie milszy, ale jak to zazwyczaj bywa, zawiodłam się.. A Ty? - spojrzała na mnie bystrym wzrokiem. - Podoba Ci się ktoś? - Jej pytanie wprowadziło mnie w zakłopotanie.
- Hm... Czy ja wiem.. - mruknęłam i przygryzłam w zamyśleniu wargę. Starałam się znaleźć jakiś punkt i zatopić w nim swój wzrok, chcąc uniknąć odpowiedzi (po prostu widać kiedy kłamię.. nie patrzcie tak na mnie!) Szczególnie przeszkadzało mi uczucie, że moja siostra wywierca we mnie niewidzialną dziurę swoim ciekawskim, wyczekującym odpowiedzi wzrokiem. - No jest taki.. Ktoś?.. - uśmiechnęłam się sztucznie, na co dziewczyna gestykulując rękoma wskazywała mi bym m mówiła dalej.
- Mów dalej. - odpowiedziała usatysfakcjonowana blondynka. Jęknęłam żałośnie wiedząc, że i tak będzie mnie z tym męczyć i gnębić aż jej nie powiem.
- Ugh, dobrze.. Taki jeden.. - spuściłam wzrok, lekko się rumieniąc. - Wysportowany.. Blondyn.. o nieziemskich, prześlicznych błękitnych oczach.. - mówiłam rozmarzonym głosem, uśmiechając się, nie wiedząc nawet czemu. W końcu on.. Mi się w cale.. Nie podoba. Pff.
- Aww! ... A daaalej? - niecierpliwiła się lekko. Właśnie uchyliła usta by coś dodać, jednak nie dokończyłam bo do blondynki zadzwonił telefon. Uff... Uśmiechnęłam się niewinnie i wykorzystałam moment - ulotniłam się. Szorując butami wyszłam przymykając drzwi od pokoju.
________________________________________
P: Uff, już (albo aż) mamy za sobą piąty rozdział. :D Ja się cieszę i sama nie wiem co nam jeszcze przyjdzie do głowy, hahaha. ♥ Czekacie na następną część? :3 
Jak myślicie co będzie się działo później? 
Nie będę się rozpisywać, bo jeszcze przypadkowo coś zdradzę, haha. xx
Pst. mamy tu jakieś Hiall Shipper albo Hasella Shipper? :D xD


W: Jakoś przebrnęłyśmy przez piąty rozdział xD
Jak wrażenia ze szkoły? ♥
Ciekawi co dalej? :)
U nas głowy pełne pomysłów. xD 
Wyraźcie swoje opinie w komentarzach! 
:D
No to do zobaczenia za 10 dni!
Pozdrowionka xx 

3 komentarze:

  1. Świetny ! ;** czekam na dalszą część ! ♥ Pozdr . ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, mamy Niasella Shipper :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem oczarowana *U* Ach Niall uwielbiam go <3 Wgl. wspaniale piszecie, Izzy jest najlepsze :) Pozderki

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo