czwartek, 30 października 2014

Rozdział 3

Hope

Promienie słoneczne jak co dzień, dostawały się do mojego pokoju przez niezasłonięte okno; zawsze tym samym mnie budząc. Otwierałam powoli oczy przyzwyczajając je do panującego obecnie światła. Ziewnąwszy leniwie usiadłam na krańcu łóżka i niemrawie przetarłam oczy piąstkami. Wyprostowałam swoją postawę po czym usłyszałam skrzyp swoich kości. Niechętnie wstałam i zaczęłam się przebierać. Przeczesałam niechlujnie włosy dłonią i zeszłam na dół, jednak zamiast pełnoziarnistych płatków w misce z mlekiem czekała na mnie niespodzianka..
W kuchni przy blacie, zatopiona w rozmowie z moją rodzicielką, siedziała jakaś blond włosa dziewczyna, która co jakiś czas się śmiała jak akurat nie popijała swojej kawy, wygląda podobnie jak tamta z parku. Ech? Zakaszlałam sztucznie kiedy oparłam się o framugę drzwi chcąc zwrócić na siebie trochę uwagi. Oczekiwałam krótkiego powitania w stylu 'jak się spało?', a zamiast tego nieznajoma rzuciła się na mnie i zaczęła mnie dusić.
- Nie mogę uwierzyć, że cię spotkałam! O rany, rany, rany! Aw! - pisnęła blondynka mocno mnie przytulając. Tracę.. Powietrze..
- Na przyszłość: nie rzucaj się tak na ludzi, bo pomyślą, że chcesz ich okraść.. - powiedziałam i niepewnie odsunęłam się lekko od dziewczyny, jednak ta ponownie zaczęła mnie tulić jakbym była najcenniejszym pluszowym miśkiem świata. - Tak w ogóle to my się znamy..? - dodałam oschle próbując odzyskać zabraną mi przestrzeń osobistą.
- Jestem Izzy, twoja siostra! - ponownie pisnęła uradowana. Otworzyłam z niedowierzania szerzej oczy kiedy przysłuchiwałam się słowom nieznajomej. Jej słowa do mnie nie docierały. Moja.. Siostra..? Cały mój świat legł w gruzach. Żyłam w kłamstwie.. Nic nie wydawało się już prawdziwe. Spojrzałam na moją matkę; jej spojrzenie było pełne skruchy i żalu. Wyszarpałam się z objęcia mojej "siostry" i klnąc pod nosem wyszłam z domu trzaskając drzwiami.

Izzy

Stałam zszokowana, przenosząc swój wzrok raz po raz na drzwi, w których zginęła Hope i na mamę, która wyglądała podobnie do mnie.
- Czy zrobiłam coś nie tak? - zapytałam po tym jak drzwi frontowe trzasnęły z hukiem.
- Można było się tego spodziewać. Ona często reaguje bardzo impulsywnie. Jest nad wyraz wrażliwa i czasem sama nie umiem już nad nią zapanować. Nie potrafię do niej dotrzeć. Na przykład wczoraj udawała rano chorą bo nie chciała pójść do szkoły. - zrobiłam zdziwioną minę. - połapałam się kiedy termometr pachniał herbatą z miętą. Nie wiem sama. Ona ma jakiś problem, ale zawsze zbywa temat na boczny tor. A uczy się dobrze.
- Oooo to mi pomoże! - zaśmiałam się i oparłam o blat chwytając kubek z poranną kawką.
- Zobaczymy. Powinnyście się dogadać. W końcu jako siostry znajdziecie wspólny temat. - stwierdziła Elizabeth chowając swój pusty kubek z misiem do zmywarki. Po dokończeniu napoju poszłam do pokoju rozpakować wszystkie rzeczy. Oglądałam wszystkie bluzki podwójnie, przy niektórych dziwiąc się, że takie mam. Po rozpakowaniu wszystkich rzeczy usłyszałam wołanie mamy, czy mam coś do prania. Wzięłam więc wczorajsze, lekko przykurzone spodnie i przegrzebałam kieszenie. Znalazłam wczorajszy bilet na pociąg, jakieś drobne i małą karteczkę. Z zainteresowaniem rozłożyłam ją. Moim oczom ukazał się rząd cyfr i literka "H" pod spodem. Przypomniałam sobie chłopaka z parku. Kąciki moich ust uniosły się wysoko do góry.
Oddałam mamie spodnie i przystąpiłam do główkowania, jak on może mieć na imię.
Henry? - nieee, to nie pasuje do niego. Może Harry? - to nawet mu pasuje...

Kiedy wreszcie moja siostra wróciła do domu dochodziła godzina 14. Ojciec od razu zawołał ją na rozmowę. A ja z mamą szykowałyśmy obiad. Rodzicielka akurat podawała do stołu. Usiadłam sobie na krześle i czekałam na talerz.
- Co to ma być?! - Elizabeth omal nie wylała na mnie gorącej zupy. To Hope wparowała do kuchni.
- Ale o co chodzi? - spytałam zaskoczona całą sytuacją.
- Zajęłaś moje miejsce poczwaro! - Poczwaro?! Głupszej ksywy to jeszcze nie miałam. 
Hope, jak Ty się odzywasz?! - tata był równie jak ja zaskoczony.
- Zjawiła się tu ni stąd ni zowąd i mam się zachowywać normalnie?! - John właśnie już chciał zabrać głos - Tak, wiem tato, wszystko mi tłumaczyłeś, ale ja nie potrafię tak po prostu kochać jak siostrzyczkę. Ona jest mi totalnie obca! - dziewczyna raz po raz wskazywała na mnie palcem. Czułam się niechciana. Bez słowa wybiegłam z kuchni i udałam się na piętro, do mojego tymczasowego pokoju. Chwyciłam tylko torbę, kilka drobiazgów, takich jak portfel, telefon, mapka miasta i karteczka z numerem telefonu.
Wyleciałam z domu i udałam się do parku, przez który ostatnio przechodziłam. Opadłam na ławkę i zaczęłam przyglądać się wszystkiemu dokoła. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam swoją ulubioną piosenkę. Zamknęłam oczy by po chwili gwałtownie je otworzyć. Nie siedziałam sama. Miejsce obok mnie było zajęte przez jakiegoś chłopaka. Przyjrzałam mu się lepiej. Miał brązowe włosy, trudnej mi do określenia długości. Musiał zorientować się, że na niego patrzę i swój wzrok przeniósł na mnie. Miał radosne niebieskie oczy. Szybko wstałam z ławki i odeszłam. Czułam, że gapi się w moje plecy, ale jakoś specjalnie mnie to nie ruszyło.

Wróciłam do domu. Reszta dnia składała się z rozmowy z rodzicami na temat mojej "ucieczki"; kłótni z Hope, której przez przypadek zabrałam szczotkę; kolacji z humorkami mojej siostry i felietonu filmowego, w którym, mimo nalegań mamy nie uczestniczyła Hope. To była droga przez mękę. Usnęłam na kanapie przed telewizorem i sama nie wiem jak znalazłam się u siebie w pokoju.

W niedzielę przy śniadaniu rodzice zakomunikowali mi i Hope, że obiad zjemy w restauracji.
No pięknie, znowu będzie jakaś afera...



~jeżeli przeczytałaś/eś zostaw komentarz~
___________________________________

W: znowu mi się moja część rozwlekła... mam nadzieję, że rozdział się spodobał! Pozdrowionka xx
P: Komentarze mile widziane, czekacie na następny rozdział? :) x

4 komentarze:

  1. Czekamy, czekamy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział genialny, bardzo podoba mi się Wasz sposób pisania.
    Jestem bardzo ciekawa akcji w restauracji i relacji z chłopcami.
    Pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział.
    Przy okazji zapraszam w moje skromne progi http://giveashitabyourlove.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wspaniały <3 Szkoda, że Hope nie potrafi zaakceptować tej sytuacji :(

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo