sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 14

(Love Is Everywhere ♥)

♥ Isabella ♥

- Izzy! - wołanie z dołu sprawiło, że moje usta wygięły się w szerokim uśmiechu. Pomału schodziłam po schodach. Wszystko przez te cholerne szpilki! Ale w końcu nie chciałam wyjść na kurdupla przy wysokim jak drzewo Liamie. Tak, szłam na bal właśnie z Liamem. Miałam na sobie wymarzoną sukienkę, której upolowanie było nie lada wyzwaniem.
- Witaj, Izzy. - uśmiech Payne'a sprawił, że banan na mojej twarzy poszerzył się jeszcze bardziej.
- Cześć. - Tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusić. Widok Liama w garniturze... Mój Boże! Aż zamrugałam kilka razy, aby upewnić się, że to on.
- Idziemy? - uśmiech nie schodził nam obojgu z twarzy.
- Zmykajcie. - tata puścił mi oczko. - Idę zobaczyć jak mamie idzie z Hopey. - ruszył po schodach na górę.
Liam złapał mnie za rękę i udaliśmy się w stronę jego auta. W samochodzie było ciepło i cicho. Mój towarzysz był skupiony na drodze i nie odzywał się słowem. Ja zaś oparłam głowę o szybę i patrzyłam na biały świat.
Przed szkołą Payne wziął mnie pod rękę.
- Wchodzimy? - spojrzał na mnie niepewnie. Sama wzięłam głęboki oddech, po czym uśmiechnęłam się szeroko.
- Wchodzimy.

Wszyscy byli ubrani tak elegancko, aż zapierało dech. Od razu wypatrzyliśmy Louisa z Eleanor. Towarzyszył im Niall, który nie wyglądał na zadowolonego. Podeszliśmy do nich.
- No no... Widzę, że jednak coś znalazłaś. - oczy El zmierzyły dokładnie każdy centymetr mojego stroju.
- Ale musisz przyznać, że jest boska. - wyszczerzyłam się do dziewczyny.
- Masz szczęście. Caroline miała ją upatrzoną, ale dzięki Bogu kupiła jakąś mini. - Co kurwa?! Chyba bym ją zabiła. Moje oczy najprawdopodobniej były nienaturalnych rozmiarów bo Louis zaczął się śmiać.
- Jaki wytrzeszcz, szopie praczu. - Raz jestem małpką, raz szopem praczem... Kurde, w końcu zostanę słodkim szczurkiem! Skrzywiłam się. - Dobra, nie będziesz szopem. - Lou zmieszał się, lecz po chwili nachylił się do mojego ucha. - Tak na marginesie, to świetnie wyglądasz.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się promiennie. Moją uwagę przykuł jednak Nialler: strzelał palcami i przeskakiwał z nogi na nogę. - A jemu co? - wskazałam głową blondyna, który akurat oddalił się do stołu z poczęstunkiem, zapewne po poncz.
- Zaprosił Rebeccę. Jedną z przyjaciółeczek Carli. - mruknęła z niesmakiem Eleanor.
- Sądzę, że miał inne plany, bo jakoś specjalnie się nie kwapił do zapraszania Rebecci Silence. - Tomlinson zmarszczył nos. Mi samej trudno było sobie wyobrazić naszego Irlandczyka z tą zmorą z ciemnej strony mocy. Każdy kto przyjaźnił się z Caroline był złem. Lou, El, Liam, Harry i Niall byli jednak tymi dobrymi (Tak, moja logika...)
Pozostawiłam moich znajomych i podeszłam do blondaska.
- Co jest? - uśmiechnęłam się. Dzięki moim butom nasze twarze były na jednej linii.
- Eh... To ie tak miało być... - głos chłopaka był tak zbolały, że aż kuło w serce. - Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się blado w moją stronę. Nie potrafiłam jednak odwzajemnić tego uśmiechu. Było mi go tak szkoda. - Chcesz?
- Chciałeś zaprosić Hope... - bardziej stwierdziłam, niż zapytałam. Niall Spojrzał na mnie z wielkimi oczami. Lekko się zarumienił i odwrócił twarz. Tym razem zachichotałam. W tej samej chwili drzwi się otworzyły, a w nich stała moja siostra w towarzystwie Calluma. Wcześniej nie widziałam jej w domu, dlatego z wrażenia otworzyłam usta. Kątem oka dostrzegłam, że Horan też nie może powstrzymać zachwytu Hopey. Niewiele myśląc pognałam w kierunku mojej siostry, która pomimo gipsu na ręce, wyglądała uroczo, a nawet można rzec, seksownie.
- Hopey! Wyglądasz... - pokręciłam głową w niedowierzania. -... bombowo!
- Dziękuję. - Hope zachichotała zakrywając usta dłonią. - Ty też. - Na jej słowa zakręciłam się wokół własnej osi. W przeciwieństwie do Hope, ja pokazałam jej swoją kreację na ten wyjątkowy wieczór.
Nie gadałam już z Underwood'em i Hopey, tylko wróciłam do mojego poprzedniego towarzystwa.

- Muszę do toalety... - szepnęłam do Liama, z którym tańczyłam już chyba czwartą piosenkę pod rząd. Posyłając mu jeszcze przepraszające spojrzenie, udałam się w kierunku damskiej łazienki. Nogi bolały mnie jak cholera. Przed drzwiami minęłam jeszcze grupkę dziewczyn, które wychodząc wybuchły niepohamowanym śmiechem.
- Nie radziłabym. - jedna z dziewczyn, sympatycznie wyglądająca blondynka, położyła dłoń na moim gołym ramieniu.
- Niby czemu? - uniosłam brew i założyłam ręce na piersi.
- W sumie idź, a się dowiesz. - poklepałam mnie jeszcze po ramieniu i odeszła z kumpelami dalej się śmiejąc wniebogłosy. Pokręciłam głowa i weszłam do łazienki. No co? Wszystko normalnie.
Zrzuciłam z nóg te cholerne buty, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Nagle jednak, moich uszu dobiegł jakiś jęk. Nie był to jednak jęk sraczki, czy coś w tym stylu. Nachyliłam się by podejrzeć skąd owy dźwięk pochodzi. To co ujrzałam w szczelinie jednej z kabin, przyprawiło mnie o mdłości. Jakaś dziewczyna robiła najprawdopodobniej "dobrze" jakiemuś kolesiowi. Moja wrodzona ciekawość nie dawała mi spokoju dlatego weszłam do toalety tuż obok i wspięłam się na muszlę klozetową. Udało i się to zrobić w miarę cicho.Wychyliłam lekko głowę, lecz po chwili ją oderwałam. To było nie dość, że obrzydliwe, to jeszcze osoby, które zobaczyłam, mnie dobiły. Okey, chłopaka akurat nie znałam, ale tą dziewczyna była Caroline! Ona przecież krzywdzi Harry'ego! W mojej małej torebce odnalazłam telefon i włączyłam kamerę. Wychyliłam komórkę przez ścianę kabiny i nawet nie patrząc nagrałam kilkunastosekundowy filmik, po czym szybko wrzuciłam telefon z powrotem do torebki i wyleciałam z hukiem z toalety. Z tego wszystkiego prawie zapomniałam moich szpilek!
Po powrocie na salę od razu pokazałam nagranie wszystkim zebranym (czytaj: Eleanor, Louis, Liam, Niall).
- Pokaż to Harry'emu. - stwierdził Lou po obejrzeniu nagrania. Ogólnie wszyscy po obejrzeniu tego "pornola" mojej roboty wyglądali na dość zmieszanych.
- Zwariowałeś?! Chcesz mu zepsuć wieczór?! - El skarciła swojego chłopaka wzrokiem. - Izzy, nie rób tego.
- Izzy, idź! - krzyknął Tommo. - Ta suka sobie na to zasłużyła... - Calder omal nie pokłóciła się z Louisem, gdyby nie Niall. Stanął między nimi i posłał im znaczące spojrzenie, po czym zamilknęli.
- Pokaż Harry'emu ten film, Izzy. - jego smutny głos sprawił, że w moich oczach pojawiły się łzy. Jego oczy również były lekko przeszklone. Nim odeszłam w poszukiwaniu Harry'ego, szepnęlam jeszcze Horanowi do ucha:
- Idź zaprosić do tańca Hope. I nie chcę słyszeć sprzeciwu. - poklepałam jeszcze Irlandczyka po ramieniu i ruszyłam szukać Styles'a. Dostrzegłam go w rogu sali. Wyglądał tak idealnie... Ten garnitur... ta fryzura... Izzy! Do jasnej cholery! Zawahałam się.
Jeśli rzeczywiście spapram mu ten wieczór?
Ale on nie może cierpieć! Ja na to nie pozwolę! 
Stałam w miejscu i tupiąc nogą analizowałam wszystkie "za" i "przeciw" gdy kędzierzawy zauważył mnie i pomachał do mnie. Nie było odwrotu. Zebrałam się w całość, zdzieliłam sobie mentalnego kopa w dupę i podeszłam do Loczka.
- Musze Ci powiedzieć coś ważnego. - zaczęłam stanowczo.
- Widzisz... Ja też... Ale Ty pierwsza.
- Okey. - wyjęłam telefon z torebki i odszukałam ten sprośny filmik. - Tylko się nie złość. - podałam mu komórkę i włączyłam odtwarzanie.
Harry oglądał z szeroko otwartymi oczyma. Gdy nagranie się skończyło spojrzał na mnie.
- Kiedy to było? - jego głos nie był zły. Był wściekły.
- Maksymalnie kilka minut temu. - wzruszyłam ramionami.
- Zaczekaj tu. - Styles ruszył w kierunku toalet.
- Harry! - odwrócił się w moją stronę. - A mój telefon?
- Och. Oddam Ci go zaraz, dobrze? - skinęłam szybko głową, a kędzierzawy wyszedł z sali.
Stałam w miejscu i patrzyłam jak Niall tańczy z Hope. Oboje wyglądali na zadowolonych z tego faktu. Kurde, w tym momencie było mi tak przykro, że nie byłam w stanie się z tego cieszyć! Odwróciłam wzrok i postanowiłam pójść zobaczyć jak Harry sobie radzi. Tak bardzo się przejęłam jego losem, że aż sama się sobie dziwiłam. A może chodziło o mój telefon? Jednego w tym momencie byłam pewna. Moje uczucia do Loczka były kompletną niewiadomą.
Na korytarzu zauważyłam jak Styles macha Carli moim telefonem przed nosem i wydziera się na nią, a ona próbuje go uspokoić, chyba się się tłumaczyła. Ale to chyba był zbędne...

- Nie wyglądasz na kogoś kto dopiero co rozstał się z dziewczyną. - ja i Harry siedzieliśmy razem na ławce na korytarzu. Chłopak ostatecznie zerwał z Caroline. W sumie cieszyło mnie to.
Harry może być tylko mój... CO KURWA?!?! Co się za mną dzieje?! 
Szczerze? - z zamyślenia wyrwał mnie jego przychrypnięty głos. Skinęłam głową by kontynuował. - To co było między mną a Caroline dawno ni miało sensu. Byłem z nią z przyzwyczajenia. - parsknął na własne słowa. - Brzmi to jakbyśmy byli z Carli starym małżeństwem, co nie? - nie dał mi odpowiedzieć. - Dziękuję Ci, Izzy. - Po tych słowach mnie przytulił. Poczułam jak moje serce przyspiesza.
- H-Harry... D-dusisz... - wydusiłam po chwili, a chłopak odkleił się ode mnie. Oboje uśmiechnęliśmy się do siebie słabo. - Wiem jak możesz jej jeszcze dopiec.
- Jak? - Hazz uniósł brew.
- Zaproś Rebaccę do tańca. Najlepsza przyjaciółka Caroline. Szlak ją trafi. - uśmiechnęłam się szeroko na mój "genialny" pomysł.
- Wiesz, Izzy... - na usta Harry'ego wtargnął ten jego łobuzerski uśmieszek. - Mam trochę inną wersję tego pomysłu. - wstał i wyciągnął dłoń w moim kierunku. - Chodź. Co tam najlepsza przyjaciółka, jej największy wróg, to ją zabije. - zaśmiałam się i wstałam po czym razem ze Styles'em udałam się na parkiet. Właśnie zaczęła się wolniejsza piosenka, tak zwany przeze mnie "przytulaniec". Harry jedną dłonią ujął moją dłoń, a jego druga ręka spoczęła na moim biodrze. Loczek przyciągnął mnie do siebie tak, że nasz klatki piersiowe się stykały. Czułam jego oddech na policzku. Powoli tańczyliśmy w rytm piosenki.
- Chciałeś mi wcześniej coś powiedzieć. - szepnęłam, przerywając panującą do tej pory ciszę. W tym samym momencie chłopak zakręcił mną delikatnie.
- No bo... Izzy... Ty... - nie potrafił się wysłowić.
- Oj Harry... - zachichotałam. - Prosto z mostu. - Uśmiechnęłam się zachęcająco. W tym momencie kędzierzawy wychylił mnie mocno do tyłu po czym gwałtownie przyciągnął z powrotem do siebie.
- Nie jesteś mi obojętna, Izzy. Jesteś dla mnie kimś naprawdę bardzo ważnym. - Moje serce waliło jak oszalałe. Lekko się od niego odsunęłam, żeby nie usłyszał tego kołatania w mojej klatce piersiowej. Harry chciał mnie pocałować, widziałam to, lecz w ostatniej chwili odwróciłam głowę tak, że dostałam całusa w policzek. Ty też nie jesteś i obojętny... Tak cholernie nie jesteś mi obojętny...

♥ Hope ♥

Przez cały poranek ręce mi się trzęsły na samą myśl o dzisiejszym balu. Niby zwykły bal, a jednak wywołuje masę emocji z nim związane. W dodatku ciężko było mi zasnąć w nocy, co dopiero teraz objawiło się w postaci ciągłego ziewania. A co ze śniadaniem? Nie zdołałam przełknąć ani kęsa, a jedyne co mnie utrzymywało teraz przy życiu to mocna kawa. Jak coś zjem to puszczę pawia.. Skrzywiłam się na myśl o tym, że muszę coś zjeść przed wyjściem. Racja, wyjściem... Po raz pierwszy w historii ktoś zaprosił mnie na bal, a tym kimś był Callum. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym wszystkim, jednak.. coś mnie gryzło, miałam różne myśli co do tego. A gdyby to Niall mnie zaprosił...? 
Nie, on nawet na pewno nie chciał tego zrobić.
A co jak chciał mnie zaprosić?
Nawet się nie starał, nic do ciebie nie czuje. I nigdy nie czuł.
A pamiętasz jego reakcję wtedy?
Fakt, dziwna była.. Ale on i tak nic do mnie nie czuje! Pokazałby to, na pewno... Gadam sama do siebie, prawda?
Yeeeep.
Ziewnęłam po czym upiłam kolejny łyk kawy. Aż zabawne że nie skaczę po pokoju rzygając tęczą od takich ilości kawy. Przewróciłam leniwie oczami siedząc na twardym, drewnianym krzesełku. Od dłuższego czasu mama starała się zapanować nad moimi włosami i je jakoś ułożyć, a jeszcze czeka mnie makijaż. Rany. Jęknęłam żałośnie prawie uderzając głową o stół. 
Pokręciłam lekko głową przymykając na moment oczy, wszystko musiało wypaść idealnie, więc chwilę tu pocierpię. Jeszcze tylko kilka minut i... gotowe: Włosy pofalowane z lekkimi lokami przy końcówkach, rzęsy i oczy pomalowane, a usta pomalowane na delikatny róż w kolorze sukienki idealnie do siebie pasowały. Powędrowałam wolnym krokiem do pokoju, teraz czas na sukienkę. Chwilę się z nią męczyłam, musiałam uważać na każdy ruch żeby jej nie pognieść i nie zniszczyć. Ale po jakiś dwudziestu minutach byłam praktycznie przystrojona i gotowa. Zakładając ostatnie dodatki w postaci delikatnego naszyjnika i kilku bransoletek podeszłam do dużego lustra w naszym pokoju. Odwróciłam się wokół własnej osi, przyglądając się sobie dokładnie. Sukienka jest prześliczna. Uśmiechnęłam się lekko patrząc na swoje odbicie. Zaśmiałam się cicho na myśl, że nawet Izzy nie widziała mojego łupu <sukienki> i na pewno ją zaskoczę. Spojrzałam jeszcze raz na swoje lustrzane odbicie i wyszłam z pokoju. Zeszłam wolno po schodach uważając na każdy schodek, a kiedy pojawiłam się na dole przywitał mnie zaskoczony uśmiech Underwooda. Woah odbieram ludziom mowę swoim wyglądem?
- H-hej H-Hope.. - zająkał się lustrując mnie wzrokiem, a na moje policzki wstąpił lekki róż. Spuściłam wzrok i głowę. - Wyglądasz naprawdę ślicznie.. - dodał zupełnie pewniej niż poprzednio, na co podniosłam wzrok. Spojrzałam na niego, a nasz wzrok się spotkał. 
- Dzięki, ty również. - szczery uśmiech Calluma mnie podbudował i również się uśmiechnęłam, chichocząc cicho. Chłopak wystawił lekko dłoń w moim kierunku i po chwili ją chwyciłam. Przygryzłam lekko dolną wargę, niestety w tej chwili pojawili się rodzice, niszcząc przy okazji naszą uroczą atmosferę. Wymieniliśmy z chłopakiem rozbawione spojrzenie cicho przy tym chichocząc.
- O Boże, Hope! Jak ty pięknie wyglądasz! - uradowana matka przytuliła mnie, chwilowo odcinając mi tym samym dopływ powietrza do płuc. Tlenu, błagam... Po kilku chwilach mnie wreszcie puściła, a ja wzięłam głęboki oddech, uśmiechając się nerwowo.
- Pilnuj jej. - mruknął mój ojciec do Calluma, puszczając mu prędzej oczko, żeby się nie stresował. Zaśmiałam się cicho widząc lekkie przerażenie chłopaka kiedy mój ojciec poklepał go po ramieniu, a kiedy Callum odetchnął z ulgą posłał mi rozbawione spojrzenie na co posłałam mu bezgłośnie "nie martw się, przeżyjesz". Chłopak wziął mnie pod ramie, a chcąc już wyjść napotkałam znaczące spojrzenie matki mówiące "miałaś coś zjeść!". Przewróciłam oczami i niechętnie powlekłam się do kuchni, prawie przy tym potykając się o własne nogi. Podeszłam do stołu i zgarnęłam kilka ciastek, które od razu włożyłam do paszczy i przechowałam trochę jak chomik po czym pospiesznie wróciłam do chłopaka. Zachichotał na widok moich wypchanych chwilowo policzków, a ja zmordowałam go wzrokiem.
- Uważajcie na siebie! - rzuciła moja matka odprowadzając nas do drzwi. Odetchnęliśmy z ulgą stojąc już za drzwiami. Od razu poczułam jak opatula mnie chłodne powietrze, szczęście że pod hotel zawoził nas mój ojciec, który czekał już na nas przy swoim samochodzie. Miło z jego strony, że nas zawozi. Posłalam tacie wesołe spojrzenie, a Callum w tym czasie otworzył mi drzwi do auta i wpuścił przodem niczym prawdziwy dżentelmen. Szturchnęłam go lekko w bok kiedy już siedzieliśmy na miejscach. Zaśmialiśmy się cicho moment później, a swoje zmartwienia balem odłożyłam na później, teraz mój wzrok powędrował do widoku za szybą.
~*~

- Denerwujesz się? - Callum szturchnął mnie lekko w bok widząc moje nie małe przerażenie. Staliśmy przed wejściem do hotelu, w którym wynajęto salę, na nasz szkolny bal. Budynek wbrew pozorom był ogromny, a sala mająca na celu pomieścić około stu osób, również nie będzie należeć do małych. Przełknęłam nieprzenie ślinę odwracając głowę w stronę towarzysza.
- Tak trochę.. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, choć i tak ciekawiło mnie jak jest w środku. Underwood pogładził mnie lekko dłonią po plecach chcąc dodać mi nieco otuchy.
- Jak chcesz to możemy tu jeszcze postać aż poczujesz się na siłach by tam pójść.. - powiedział łagodnie, z nutką troskliwości w głosie. W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego blado.
- Jest dobrze.. - odparłam dalej z bladym uśmiechem. Tak naprawdę trzęsłam się w środku ze strachu, co może mnie tam spotkać w środku. - Chodźmy, nie zamierzam się spóźnić na jedyną taką imprezę w roku. - dodałam z lekko rozbawionym tonem. Chłopak uśmiechnął się szerzej i chwytając moją dłoń udaliśmy się w stronę sali balowej.
- Gotowa? - spytał cicho chłopak kiedy staliśmy tuż przy wejściu. Cały czas był uśmiechnięty, więc starłam mu się tym dorównać, jednak lekki stres mi na to nie pozwalał. Westchnęłam cicho przymykając na moment oczy.
- Gotowa.
Weszliśmy do sali, gdzie było już zgromadzona duża ilość osób. Jedyne co zdołałam z siebie wydusić to ledwo słyszalne 'Wow'. Sala była pięknie przyozdobiona kolorami perłowymi, lekko złocony i czerwony, przez co wydawało się wszystko naprawdę elegancko i profesjonalnie. A moja spostrzegawczość była na tyle przyćmiona, że dopiero teraz zauważyłam Izzy.
- Hopey! - odwróciłam zdezorientowana głowę w jej stronę. - Wyglądasz.. - blondynka pokręciła lekko głową z niedowierzaniem. - ...bombowo! - dodała, a ja poczułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem.
- Dziękuję.. - zachichotałam cicho zakrywając usta dłonią. - Ty też. - uśmiechnęłam się do niej szerzej, na co dziewczyna zakręciła się wokół własnej osi. Bombowo to mało powiedziane, ona wyglądała naprawdę ślicznie, a dodając do tego sukienkę to efekt był po prostu 'wow'. Wkrótce potem pożegnaliśmy się z moją siostrą i ruszyliśmy w swoje strony. Underwood od razu chciał zaciągnąć mnie na sam środek parkietu, ale widząc, że czuję się jeszcze nieco nieswojo nieco przystopował i dał mi chwilę na oswojenie się ze wszystkim. Usiedliśmy przy najbliższym stole i zatopiliśmy się w rozmowie.
~*~

Pełno 'parek' zebrało się na parkiecie, w tym i ja i Callum. A w tle właśnie leciał jakiś wolny kawałek. Czułam jak serce mi wali, kiedy tylko poczułam jak szarooki trzymał moją jedną dłonią moją, a drugą natomiast położył na moim biodrze. Przeniosłam wolno wzrok z jego dłoni na jego oczy i cudny uśmiech. Spuściłam wzrok starając się ukryć zaróżowione policzki, jednak uśmiech, który ciągle się utrzymywał mi tego nie ułatwiał.  W pewnym momencie ktoś poklepał mojego towarzysza po ramieniu, tym samym zwracając na siebie moją uwagę i wyrywając mnie z zamyśleń. Callum uśmiechnął się do owego "gościa", a ja uchyliłam usta zdziwiona.
To Horan.
- Odbijany. - zaśmiali się cicho oboje i przybili żółwika. Uśmiechając się jak głupia patrzyłam na to z niedowierzaniem.
- Niall.. - szepnęłam ledwo słyszalnie patrząc na niego uradowana. Blondyn szybko zajął miejsce swojego poprzednika i ponownie ruszaliśmy się w wolnym rytmie piosenki.
- Przepraszam, Hope.. - zaczął troszkę nieśmiale, jakby starał się dobrać odpowiednie słowa. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz kiedy złączył nasze dłonie, a uczucie motylków w brzuchu też nie ustępowało. - Chciałem, naprawdę chciałem cię zaprosić.. Ale zabrakło mi odwagi.. - dodał okręcając mną. Zdążyłam zauważyć że również się nieco zarumienił. Spuściłam wzrok, by nie ujrzał moich różowych policzków. - Ponieważ.. - wziął głęboki oddech chcąc dodać sobie trochę odwagi. Przechylił mnie lekko do tyłu trzmając mocno, żebym nie upadła.- J-jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką.. - dokończył strasznie cicho, spoglądając mi nieśmiale w oczy czym towarzyszył mu blady uśmiech. O Matko. Walczyłam ze swoimi myślami zastanawiając się czy oby na pewno się nie przesłyszałam. - Podobasz mi się, od dawna. - wypowiedział te słowa wprost do mojego ucha. W H A T? Czy ja dobrze rozumiem? Niall Horan właśnie wyznał co do mnie czuje?... O Boże. To naprawdę się dzieje, czy to tylko jeden z moich najśmielszych snów? Omfg! Zamrugałam kilka razy z wrażania.
- N-naprawdę..? - wydukałam po chwili oszołomiona, a uśmiech na moim pyszczku się znacznie powiększył. O mamo, jeżeli to sen, to nie chce się budzić! - Zawsze chciałam to usłyszeć, zwłaszcza, z twoim ust.. - dodałam ciszej rumieniąc się jeszcze bardziej niż poprzednio. Chwila, dlaczego to powiedziałam?! Teraz mnie pewnie wyśmieje... Spojrzałam w jego niebieskie tęczówki z małą niepewnością. Niespodziewanie jednak Niall zrobił coś, czego mogłam się po nim spodziewać tylko i wyłączenie w snach. Przyciągnął mnie do siebie z powrotem i.. Delikatnie mnie pocałował, prosto w usta. Spojrzałam na niego zaskoczona, lecz dalej z uśmiechem. Blondyn przytulił mnie do siebie, a na jego twarzy można było dostrzec niebywałą radość, u mnie z resztą tak samo. Marzyłam o tym! Więc co by tu jeszcze dodać? Pierwszy pocałunek zaliczony, i to z Niallem. W środku aż piszczałam z radości. A resztę balu, przetańczyłam w objęciach Horana.


Czytasz? Skomentuj. :)
_______________________________
P: Omfg, komuś jeszcze podobał się rozdział prócz nam? *w*
Awwww Niopey Moments oraz Hasella Moments
Strasznie się starałam by napisać najlepiej ten taniec Nialla z Hope, myślę, że wyszło nawet całkiem nieźle!
Komentujcie co wam się podobało! :D
Dalej nie mogę z tekstów Izzy. XD Vicky, jesteś geniuszem. Hahah. x
Czekacie na następny rozdział? :) Mamy taką nadzieję! x
V: Piękny rozdział <3 Może nie przedstawia walentynek, ale jest, jak na moje oko, romantyczny. *_*
Tak, wiem, teksty Izzy hahaha Te Niopey i Hasella Moments :3
Kto czeka na kolejny rozdziałek? 

Wesołych Walentynek

6 komentarzy:

  1. Genialne
    Genialne
    GENIALNE
    Hope i Niall aww ale mega słodko
    Hazz i Izzy
    Po prostu się rozpływam
    Jej
    Mam mega zaciesz tym rozdziałem
    Idealny
    Wesołych Walentynek
    Będę czekać na kolejne cudo
    Ściskam
    Buziaki
    Mela

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu kocham :')
    Hopey+Niall i Izzy+Harry to najlepsze połączenia !!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dochodziłam do końca rozdziału niemal piszczałam z radości <3 Niall i Hope, Izzy i, Harry tak bardzo kocham te pary <3 Jestem zauroczona tym rozdziałem. Bosko to opisałyście, nie mogłam się od tego oderwać. Na koniec dodam coś oczywiste to był wspaniały rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że czytam waszego bloga od niedawna i bardzo mi się podoba ;3 Nie mogłam się oderwać ^^ Niall i Hope, Harry i Izzy - jak ja uwielbiam te dwie pary <3 czekam z niecierpliwością na next *.*

    Zapraszam do mnie: http://love-more-than-this.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie Niopey i Hasella <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo