poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 13

(PECHOWY TRZYNASTY ^.^)

Isabella

Zima... Piękna pora roku, ale mnie często dobija. Może i jest pięknie biało, ale to raj dla chłopaków, którzy próbują poderwać dziewczynę obrzucając ją śniegiem. Ja mam tego pecha, że jest niska, co czyni dla debili łatwy cel. 

- Ał! - na policzku poczułam coś zimnego, a moich uszu dobiegł czyjś rechot. - Callum! Ty idioto! - chłopak aż zwijał się ze śmiechu. Zebrałam szybko w dłoniach garść białego puchu i, po lekkim ubiciu śnieżki, cisnęłam nią w przyjaciela. Moja licha kulka nawet nie zdołała dolecieć do Underwood'a bo się rozlecieć.
- Nasza siatkareczka nie zdołała śnieżki zrobić! - Callum szturchnął idącego obok Nialla w biodro i wskazał na mnie palcem. Wystawiłam im język i obróciłam się w stronę szkoły. Westchnęłam ciężko, kolejny dzień z mojego życia będę musiała patrzeć na Caroline. Nie mogę pojąć dlaczego taka wredna żmija (staram się wyrażać w miarę delikatnie) ma takich zajebistych przyjaciół. Eleanor - mega sympatyczna dziewczyna, świetna doradczyni w kwestii ubrań; Louis - stuknięty śmieszek z sucharem na każdą okazję; Liam - cichy, ale również przezabawny szatyn; Niall - kochany Irlandczyk, któremu chyba spodobała się nasza Hopey; Harry - zboczony, ale bardzo pomocny i, kiedy trzeba, uprzejmy (nie zapominajmy, że dzięki niemu jestem teraz właścicielką Xperii... i do tej pory mu za to nie zapłaciłam). Tylko Zayn... No właśnie. Z Zaynem w delikatny sposób się rozstałam. A on? No cóż, pocieszył się w ramionach kuzynki Calluma, Perrie.
Weszłam do szkoły i pozostawiając kurtkę w szatni udałam się do mojej szafki. Hope niestety miała jeszcze na ręce gips, ale stale ktoś przy niej czuwał. Najczęściej w domu to był Niall, a w szkole o dziwo Harry. Styles zachowywał się normalnie jak brat Hopey. Bywały momenty, że czułam się zazdrosna.
- Cześć Izzy. - radosny głos przemknął przez moje uszy. Odwróciłam się, a moje usta automatycznie się uśmiechnęły.
- Louis! - przytuliłam przyjacielsko chłopaka. Nasz uścisk przerwało jednak znaczące odchrząknięcie.
- Bo poczuję się zazdrosna. - Eleanor zaśmiała się udając obrażoną.
- Oj, El.. Nie masz o co. - puściłam jej oczko.
- No nie wiem, nie wiem... Świeża singielka może szukać pocieszenia w ramionach zajętego chłopaka. - nie wytrzymaliśmy. Wszyscy śmialiśmy się jak opętani.
- Co was tak śmieszy? - Hazz stanął między nami. Ledwo już stałam na nogach dlatego oparłam się o jego ramię i zebrałam oddech.
- No więc krótko mówiąc Eleanor uważa, że Lou może ją ze mną zdradzić. - schowałam twarz w ramieniu Harry'ego.
- Serio, El? Myślisz, że Lou poleciałby na takie coś? - szybko się odsunęłam od Loczka i pacnęłam go w kość potyliczną. - Za co?!
- Za Twoją kulturę, wiesz? - syknęłam i założyłam ręce na piersi i udałam na obrażoną.
- Oj nie gniewaj się, Izzy... - poczułam, że moje włosy latają we wszystkie strony. Uniosłam głowę i zobaczyłam ten rozkoszny Stylesowy uśmieszek. Nie powiem, polubiłam Harry'ego, no chyba że był w towarzystwie Carli; wtedy stawał się nie do zniesienia.
Poczułam ucisk na ramieniu. Uśmiech zniknął kędzierzawemu z twarzy, wszystkie mięśnie napięły się, jego wzrok był skupiony na dalszej części korytarza. Spojrzałam tam. W naszą stronę zmierzał Zayn. - Chcesz żebym go spławił?
- A poco? - uniosłam brew. - To mój znajomy.
Hazz wypuścił głośno powietrze i zdjął rękę z mojego ramienia. Nie mogłam pojąć, czemu ma coś do Mulata. Rozstaliśmy się, trudno. Byłam tylko krótkotrwałym, łatwym celem. Nie widziałam powodu, aby Harry wkurzał się na Zayna.
- To my się zbieramy. - Eleanor złapała Louisa za rękę i pociągnęła w stronę ich sali. Harry został i czuwał przy mnie. Malik jednak ominął nas bez słowa, a nawet ominął nas z gracją w stylu Caroline. A właśnie, lepiej, żeby nas wtedy nie widziała. Przecież Harry musiałby rękę wyparzać. Wzięłam tylko potrzebne rzeczy, po czym uśmiechając się jeszcze z udawaną słodyczą do Loczka, z nadzieją na spokojny dzień ruszyłam na lekcje.

- Kochani, jak zapewne wiecie, za tydzień odbędzie się bal zimowy. - pani Booth ogłosiła nam stojąc na środku klasy na zajęciach z wychowawcą. Otworzyłam szerzej oczy. Jaki do cholery bal?! - Każdy chłopak ma zaprosić jakąś dziewczynę. Nie chcę słyszeć sprzeciwu. A! I ma się nigdy więcej nie powtórzyć sytuacja z zeszłego roku. - Nauczycielka znów usiadła i zakładając na nos okulary zatonęła w jakimś romansidle.
- Jaki bal? Jaka sytuacja z zeszłego roku? Niall, do cholery, czemu Ty mi nic nie mówisz? - naskoczyłam na Horana z moją dawką pytań.
- Bal zimowy. - mówił spokojnie, kiwając zabawnie głową. - Co roku w grudniu odbywa się tak bal, Izzy. Każdy chłopak musi zaprosić koleżankę. Ale dziewczyn jest więcej niż chłopaków więc zawsze jakieś przychodzą same. Ogólnie to takie kiczowate bo trzeba przyjść w garniturze, lub w przypadku dziewczyn w sukienkach. - skrzywiliśmy się oboje.
- A ta sytuacja z zeszłego roku?
- Kojarzysz Bradley'a z naszej klasy? - przewróciłam oczami. Aż tak głupia nie jestem? - No to rok temu zalał się w trupa i musieli go zbierać z parkietu. - spojrzałam na chłopaka w ostatniej ławce. Od początku wyglądał mi na takiego, który lubi wypić i moje podejrzenia Niall tylko potwierdził. Wypuściłam głośno powietrze i lepiej przykleiłam się do oparcia krzesła. Zaczęłam myśleć. Bal? Kiecki? Za jakie grzechy?! - Ej, co Cię zgryzie? - poczułam szczypnięcie w ramię.
- A nic, nic... Pewnie będę należeć do tych niezaproszonych. - wzruszyłam ramionami.

- A Ty? Masz już pomysł, kogo zaprosisz? - zapytałam Nialla, kiedy wyszliśmy z klasy. Musieliśmy jeszcze posprzątać w sali, ponieważ narobiłam trochę bałaganu rzucając w ludzi kartkami, dlatego wyszliśmy jako ostatni. Horan przez chwilę patrzył na mnie, jakby zastanawiał się czy mi powiedzieć. - Śmiało. Mi możesz wszystko powiedzieć, dosłownie. - poklepałam blondyna po ramieniu.
- Więc... - niedane było mu dokończyć.
- Izzy! - usłyszałam radosny głos mojej siostry. Biegła w naszym kierunku z wielkim bananem na twarzy. Nie powiem, wyglądała dość zabawnie z tym gipsem na ręce.
- Co się stało? - uśmiechnęłam się najszerzej jak wtedy potrafiłam, czyli szału nie było.
- Callum zaprosił mnie na bal! - Otworzyłam szeroko oczy. No Callum, widzę, że wkopałeś się na amen. W sumie dało się zauważyć, że Underwood'owi podoba się nasza Hopey, a wtedy byłam już w 100% pewna, że się w niej buja. Posłałam siostrze jeden sztuczny uśmiech i ruszyłam na poszukiwania mojego przyjaciela. Po niedługich przeczesywaniach budynku złapałam go przy jego szafce.
- No proszę, proszę. - zachichotałam. Szarooki niezbyt kumał o co mi chodzi. - Zaprosiłeś moją siostrę na bal!
- Ach, o to Ci chodzi. - Callum przeczesał dłonią włosy. - Co, zazdrosna jesteś? Myślałaś, że Ciebie zaproszę, hę? - na jego słowa wybuchłam niekontrolowanym śmiechem, kolejny raz tego dnia. Kilku uczniów zaczęło się na mnie gapić, ale prawdę mówiąc, nie przeszkadzało mi to. Od akcji z Caroline nie miałam nic przeciwko spojrzeniom innych, a nawet spodobało mi się to.
- Ja? Z Tobą? Chyba Cię do reszty pojebało! - oparłam się o szafki żeby troszkę dojść do siebie. - Ty się w Hope zakochałeś!
- Co?! - oczy chłopaka zrobiły się wielkie jak dwie monety, a na policzki wkradł słodki różowy kolor.
- Widzisz? Rumienisz się. Oj Ty głupku. - przytuliłam zawstydzonego przyjaciela. Tego dnia działy się niezwykłe rzeczy, aż ciekawość mnie zżerała, co się jeszcze może wydarzyć?

Hope

No tak, bal zimowy. Zawsze chodziłam pod przymusem, i to w dodatku sama. Czułam się wtedy jak bezfrakcyjny szaraczek, podpierający ściany. Na domiar złego miałam teraz iść z ręką w gipsie, który mieli mi ściągać akurat dzień po balu. Po prostu super... Dzięki Bogu miałam jednak zawsze przy sobie Izzy, Nialla lub Calluma. Nawet Harry (!) zainteresował się moim stanem. Kiedy nie było w pobliżu Caroline, pomagał mi z zakładaniem kurtki, czy sznurówkami. Było to miłe z jego strony, a zarazem nieprawdopodobne. To tak jakby był moim starszym bratem.
- Hope, możemy pogadać? - Callum patrzył na mnie z bladym uśmiechem.
- Jasne, o co chodzi? - usiadłam na ławce, nasze lekcje się skończyły dlatego lepiej było gdzieś siąść niż stać. Ryzyko staranowania było mniejsze. Chłopak strzelał palcami, jakby zastanawiał się co chce powiedzieć. Dla otuchy przejechałam zdrową dłonią po ramieniu szarookiego.
- Robisz jak Izzy. - uśmiechnął się znowu. Po chwili spojrzał na mnie. - Tylko ona nie robi tego delikatnie, tylko jakby chciała Cię zadźgać tępym ołówkiem. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Prawdę mówiąc, Izzy potrafi dać w kość. - zachichotałam. - Ale wracając do tego o czym chciałeś gadać...
- Ach. W sumie to chciałem Cię o coś zapytać. - nasze oczy były na jednej linii. Spojrzenie Calluma było takie troszkę dziwne, krępujące. Odwróciłam wzrok, przez co chłopak spojrzał na szafki. - Otóż czy nie poszłabyś ze mną na bal zimowy? - Otworzyłam szeroko oczy.
- Pytasz serio? - myślałam, że Underwood zacznie się zaraz śmiać i powie, że to żart, lecz on tylko potwierdził skinieniem głowy. - Jasne. - uśmiechnęłam się promiennie. Callum odetchnął z ulgą i przytulił mnie. Ja jednak miałam już ogromną ochotę pobiec do Izzy i wszystko jej powiedzieć, dlatego szybko uwolniłam się z uścisku chłopaka i żegnając się z nim, udałam się pod klasę, w której moja siostra i Niall mieli akurat lekcje.
Udało mi się ich złapać pod salą. Izzy próbowała coś wyciągnąć od Nialla. Pewnie kasę, jak to ona.
- Izzy! - zawołałam lecąc w ich kierunku.
- Co się stało? - blondynka niby się do mnie uśmiechnęła, ale coś nie było to rewelacyjne.
- Callum zaprosił mnie na bal! - Oznajmiłam z dumą i radością. Reakcja Isabelli była jednak inna niż bym się spodziewała. Uśmiechnęła się jeszcze raz, ale był to najwyraźniej wymuszany uśmiech, i odeszła. Przez dłuższą chwilę staliśmy z Niallem zmieszani. Jego towarzystwo było dla mnie trochę krępujące, zwłaszcza teraz, gdy po skończonych lekcjach większość uczniów już się rozeszła i staliśmy niemalże sami.
- To super. - usłyszałam cichy pomruk Horana,  który po chwili odszedł. Zaraz po tym jak skręcił w boczny usłyszałam dźwięk uderzenia pięścią w szafki. Lekko podskoczyłam słysząc ten cichy huk, a moment później równie cichy jęk spowodowany bólem. Przygryzłam dolną wargę i nie czekając na następstwa szybko ulotniłam się do szatni. Z lekkim trudem, ale jednak udało mi się założyć kurtkę. Pacnęłam się w czoło przypominając sobie, że dziś trzeba rozejrzeć się za sukienkami, więc czym prędzej pośpiesznie wyszłam ze szkoły, gdzie na parkingu stał nasz ojciec, by mnie zabrać do domu, ponieważ Izzy miała jeszcze chyba dwie lub trzy godziny lekcji oraz trening. Tata otworzył mi drzwi i pomógł z zapięciem pasów, a kilkanaście minut później byliśmy już w domu.
~*~
Szukanie sukienek jest naprawdę męczące! Szczególnie kiedy chodzisz po centrum od kilku godzin, a dalej każda sukienka jaką mijasz jest beznadziejna i nie w twoim stylu. Westchnęłam smętnie odklejając wzrok od szyby wystawy i spojrzałam na siostrę, wyglądała tak jakoś.. inaczej. Może nie tyle co wyglądała, a zachowywała się inaczej niż zwykle. Dzisiaj była jakaś taka.. Dziwna.
- Izzy? Wszystko dobrze? - zapytałam po chwili kładąc zdrową dłoń na jej barku. Blondynka spojrzała na mnie zdezorientowana tak jakbym właśnie wyprowadziła ją z rozmyślań. Weszłyśmy do kolejnego sklepu.
- Co? Ym, tak.. Tak. - odpowiedziała szybko, odwróciła głowę w bok patrząc na kolejny sklep. Jednak po chwili zmarszczyła brwi patrząc w coś za mną. - Też to widzisz? - mruknęła, na co spojrzałam w tamtym kierunku. No tak.. El i Louis, a obok nich Harry z Caroline, oraz Liamem. Przewróciłam oczami, kiedy do nas podeszli, na szczęście Eleanor odciągnęła od nas Carli i podeszły do kolejnej wystawy, zabierając ze sobą przy okazji Tomlinsona który nie wyglądał jakby skakał ze szczęścia z tego powodu.
- Cześć. - przywitali się podchodząc do nas. - Nie mówcie, że też wpadłyście na szał zakupów. - zaśmiał się Harry patrząc na nasze papierowe torby, w których wbrew pozorom było mało rzeczy.
- Przezabawne. - Izzy przewróciła oczami uśmiechając się słabo. - A wy?
- Co tam? - odezwałam się uśmiechając się zdecydowanie bardziej niż moja siostra. Zachichotałam cicho kiedy zauważyłam zbliżającą się do nas, piszczącą Carli.
- Zgaduj. - odmruknął Styles w odpowiedzi. Jęknął żałośnie kiedy Carli kilka sekund później zaczęła go ciągnąć w głąb sklepu. Współczucie dla tego pana.
- Jakoś mi go nie żal. - zaśmiał się cicho Liam, zrobiłam tak samo. Po czym rzuciłam ciche 'będę niedaleko' i odeszłam kawałek dalej. Jak to zawsze w moim przypadku, nic specjalnego nie przypadło mi do gustu, a z każdym kolejnym ciuchem miałam coraz bardziej dość, więc postanowiłam wrócić do siostry i Liama. Zdziwiłam się widząc, że Izzy znów "odżyła". Payne pożegnał się z nami miło i odszedł w stronę reszty swojej grupy.
- Stało się coś? - zapytałam unosząc jedną brew zdezorientowana nie kryjąc uśmiechu, na co moja siostra zachichotała cicho i nic nie mówiąc wyprowadziła nas ze sklepu i chwytając mnie za rękę, zaczęła mnie ciągnąć w stronę kolejnego sklepiku z sukienkami. Zabawnie się patrzyło na Izzy, która z powrotem wróciła do życia i wszędzie jej było pełno, a w dodatku uśmiechała się cały czas. Czyżby nasz Payne zaprosił naszą Izzy na bal?
Uśmiechnęłam się szerzej na samą myśl o tym. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i wróciłam do przeglądania i szukania sukienki na bal, ale.. Z każdą kolejną odłożoną sukienką zaczęłam tracić nadzieję, aż w końcu kiedy już zamierzałam odejść znalazłam, znalazłam wymarzoną sukienkę. Jest beżowa, delikatna, w dodatku z czarną kokardką w pasie. Jest.. Idealna.. A niedługo bal zimowy!



Czytasz = Skomentuj :)
___________________________________
V: Mam nadzieję, że nie jesteście na nas aż tak wściekli o rozdział, następny będzie dodany na pewno wiele szybciej xD Jak sądzicie? Co takiego powiedział Liam? Haha sama jestem ciekawa xDD
Pozdrowionka xx
P: Przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam!
Przepraszam. :c
To przeze mnie tak długo rozdziału nie było, wiem, nawaliłam. Powinnam ruszyć dupę i napisać swoją część, ale nie umiałam, a początek części Hope, pisała Vicky. Przepraszam! Ale jako wynagrodzenie dodam, że następny rozdział pojawi się za dosłownie kilka dni! Wystarczy, że teraz zostawicie tu komentarze. :) 
Mam nadzieję, że wybaczycie nam, mi, to opóźnienie i dalej będziecie śledzić historię Izzy&Hope!
Thanks. x
Czekacie na następny rozdział?

2 komentarze:

  1. Czeeeekam !!!
    Eeej to Niall miał zaprosić Hopey :'C !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadrabiam zaległości w lekturze. Jestem zachwycona i jednocześnie załamana, bo to Niall miał iść z Hope :'( Przestaje lubić Calluma :D Co do Liama i Izzy niezła parka by z nich wyszła <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo